Tak wynika z analizy Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Maria Drozdowicz – Bieć zwraca uwagę, że na razie wzrost jest niewielki: - Jednak w ostatnich kilku miesiącach coraz częściej odnotowywano sygnały świadczące o wyczerpywaniu się dezinflacyjnych sił w gospodarce. – ekonomistka uważa, iż najsilniejsze zagrożenia dla stabilności cen związane są z podwyższonymi w stosunku do końca zeszłego roku oczekiwaniami producentów na wzrost cen, wyższymi jednostkowymi kosztami pracy oraz kursem walutowym.
BIEC podaje, iż z dziewięciu składowych WPI pięć działało w kierunku dalszego obniżania się inflacji a cztery w kierunku jej wzrostu.
Najsilniejszy wpływ na wzrost wskaźnika miały wyższe niż przed miesiącem oczekiwania producentów co do wzrostu cen. Coraz więcej firm zastanawia się nad możliwością podniesienia cen. - Obecnie oczekiwania na wzrost cen w przetwórstwie spożywczym ustabilizowały się na podwyższonym w stosunku do ubiegłego roku poziomie, jednak przybywa przedstawicieli z branż: farmaceutycznej, chemicznej oraz przetwórstwa ropy naftowej, którzy deklarują podwyżki cen w najbliższych miesiącach. – tłumaczy Maria Drozdowicz – Bieć.
Utrzymaniu stabilności cen nie sprzyjają rosnące jednostkowe koszty pracy. Te wzrosły po raz drugi z rzędu. - Ich wzrost w dłuższym okresie wcześniej czy później przyczyni się do wzrostu cen a w konsekwencji wyższej inflacji. Nawet jeśli okresowo przedsiębiorstwa ze względu na niepewny i słaby popyt będą skłonne zrezygnować z części realizowanej marży, to na pierwsze sygnały stabilizacji koniunktury zareagują podnosząc ceny. – dodaje ekonomistka.
Kurs złotego na niskim poziomie jest czynnikiem ryzyka związanym z utrzymaniem inflacji na niskim poziomie. Dodatkowo czynnikiem działających w kierunku spadku inflacji najsilniej oddziaływały nieco niższe w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny usług transportu i magazynowania. Ceny związane z transportem spadały, zaś rosły ceny magazynowania.