Ta rewizja oczekiwań inflacyjnych nie wpłynęła na przewidywania dotyczące stóp procentowych. Te, jak sądzą jednomyślnie uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej", pozostaną na obecnym rekordowo niskim poziomie co najmniej do końca 2020 r.
Jakub Sawulski kierownik zespołu makroekonomii, Polski Instytut Ekonomiczny
Już pierwsze tygodnie stycznia pokazały, jaki będzie prawdopodobnie najważniejszy temat makroekonomiczny w 2020 r. w Polsce. Według wstępnego szacunku GUS stopa inflacji w grudniu ub.r. wyniosła 3,4 proc. w ujęciu rok do roku. Po raz pierwszy od 2012 r. znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP, wynoszącej 3,5 proc. I z dużym prawdopodobieństwem już w pierwszym kwartale tego roku tę granicę przekroczymy – tak prognozują 24 na 32 zespoły biorące udział w konkursie na najlepszego analityka makroekonomicznego (średnio w kwartale). Wyższa stopa inflacji zmienia warunki gospodarowania w naszym kraju. Z punktu widzenia pracowników skutkuje wolniejszym wzrostem płac realnych. Z punktu widzenia posiadaczy lokat bankowych oznacza znacząco ujemne realne stopy procentowe. Żeby osiągnąć zysk, trzeba będzie poszukiwać alternatywnych, prawdopodobnie bardziej ryzykownych inwestycji. Jak nigdy dotąd opłaca się także brać kredyty, co może stymulować popyt konsumpcyjny i inwestycyjny, ale i utrzymywać przy życiu mało efektywne firmy zombi. Analitycy są zgodni także co do tego, że stopa inflacji będzie stopniowo spadała w trakcie roku. Na pierwszy kwartał mediana prognoz wynosi 3,9 proc., na drugi – 3,3 proc., a na trzeci i czwarty – 3,0 proc. Tylko pojedyncze zespoły dostrzegają ryzyko przekroczenia newralgicznego poziomu 3,5 proc. także w drugiej połowie roku. Jeśli te prognozy się sprawdzą, RPP prawdopodobnie uzna podwyższoną inflację za zjawisko przejściowe (co sugerował prezes Glapiński na ostatniej konferencji) i nie zmieni stóp procentowych. A co jeśli się nie sprawdzą? Warto się zastanowić, jakie czynniki mogą sprawić, że stopa inflacji pozostanie wysoka także w drugiej połowie roku. Najważniejszy z nich to zachowanie cen żywności. Ta kategoria towarów ma największy, około 25-proc., udział w koszyku inflacyjnym GUS. W 2019 r. to właśnie ona nadawała kierunek inflacji – począwszy od lipca w każdym miesiącu wzrost cen żywności przekraczał 6 proc. rok do roku, co podbijało wzrost cen ogółem. Jednocześnie zbudowało to jednak wysoką bazę odniesienia na drugą połowę 2020 roku. Trudno się spodziewać, że ceny niektórych dóbr żywnościowych – np. owoców czy warzyw – mogą być w drugiej połowie 2020 r. jeszcze dużo wyższe niż rok wcześniej. Ale... wiele zależy od pogody, a ta w ostatnich latach bywała przecież nieprzewidywalna.
Jak wyłaniamy najlepszego analityka?
Konkurs na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowany jest przez redakcje „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" od 2007 r. Obecnie trwają edycje XIII i XIV, w których oceniamy celność prognoz dla polskiej gospodarki na lata 2020 i 2021.
Rywalizacja jest otwarta dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoje umiejętności analityczne: zawodowych ekonomistów z instytucji finansowych i ośrodków badawczych, niezależnych ekspertów, pracowników naukowych, a także studentów.
Uczestnicy konkursu (w najnowszej rundzie jest ich 32) pod koniec każdego kwartału nadsyłają prognozy na cztery kolejne kwartały dla ośmiu wskaźników makroekonomicznych i rynkowych (patrz tabela). Za każdą prognozę mogą otrzymać od zera do 1 pkt w zależności od tego, jak wypada ona na tle faktycznego odczytu danego wskaźnika oraz przewidywań innych uczestników. Podsumowując prognozy na dany kwartał, największą wagę przypisujemy tym formułowanym z rocznym wyprzedzeniem, najmniejszą zaś tym z poprzedzającego kwartału. W rankingu ogólnym największą wagę mają punkty za prognozy PKB i CPI.