Tym razem nieco lepiej wypadły mocno przecenione dzień wcześniej małe spółki – indeks sWIG80 zyskał 0,3 proc.
Wtorek nie obfitował w ważne publikacje makroekonomiczne, jednak o tych, które trafiły na rynek, trudno mówić, żeby cieszyły oko. Ceny nieruchomości w USA mierzone wskaźnikiem S&P Case-Shiller spadły 4 proc. rok do roku, co oznacza, że ten kluczowy sektor uparcie nie chce pomóc koniunkturze w USA. Kiepskie okazały się także nastroje konsumentów. Amerykański indeks Conference Board spadł z 61,7 pkt miesiąc temu do 58,5 obecnie.
Pomimo nie najlepszych nastrojów w ostatnich miesiącach, istnieje spore prawdopodobieństwo, że korekta dotyka już dna. Za takim scenariuszem przemawiają trzy argumenty.
Po pierwsze, druga połowa roku powinna przynieść poprawę w koniunkturze gospodarczej, która odbije się w pozytywnych niespodziankach w wynikach spółek. Problemy, które legły u źródeł obaw o spowolnienie, powoli wygasają. Ceny ropy, wspomagane przez Międzynarodową Agencję Energii i słabnącego dolara, znalazły się na najniższych poziomach od lutego, a zaburzenia w globalnym przemyśle w konsekwencji trzęsienia ziemi w Japonii zostały już zażegnane.
Po drugie, banki centralne przemawiają do inwestorów coraz bardziej gołębim tonem. Dotyczy to nie tylko Polski, gdzie RPP pragnie obecnie poczekać na skutki ostatnich działań, ale także USA czy nawet Chin, gdzie premier po raz pierwszy oświadczył, że inflacja znajduje się już pod kontrolą. To dobry znak, gdyż rosnące na świecie i w Polsce stopy procentowe nie będą tworzyć konkurencji dla rynku akcji.