W większości przypadków można byłoby je ocenić jako coś między zaskoczeniem a paniką. Przyznam, że reakcja inwestorów zagranicznych była i dla nas sporą niespodzianką. Wszak wybrano wariant bazowy, a rynek zareagował tak, jakby ogłoszono coś zupełnie zaskakującego.
Minął tydzień z niewielkim okładem, a nastroje uległy zdecydowanej poprawie. Wprawdzie daleko do hurraoptymizmu, ale z dzisiejszej perspektywy poogłoszeniowa przecena wygląda na promocyjną wyprzedaż. Jeszcze lepiej kształtują się notowania średnich i małych spółek, z których spore grono osiąga rekordy hossy. Również w przypadku rynku obligacji i złotego sytuacja unormowała się.
W pewnym stopniu powrót do równowagi zawdzięczmy korzystnemu rozwojowi wydarzeń na rynku globalnym. Giełdowe indeksy, jak S&P500 czy DAX, ponownie znalazły się w pobliżu szczytów. Dźwignęły się nawet rynki wschodzące, które w bieżącym roku są w wyraźnej niełasce. Inwestorzy sprawiają wrażenie, jakby zapomnieli o najbliższym posiedzeniu Fedu, które wcześniej rodziło tak poważne obawy, a także o wyborach w Niemczech.
Giełdowe indeksy, jak S&P500 czy DAX, ponownie znalazły się w pobliżu szczytów. Dźwignęły się nawet rynki wschodzące, które w bieżącym roku są w wyraźnej niełasce
Tymczasem amerykański bank centralny już jutro może ogłosić ograniczenie skupu obligacji skarbowych i prawdopodobnie MBS o 10–15 mld dolarów miesięcznie. Oczywiście można się spierać, czy taka decyzja jest już w cenach, czy też nie. Raczej nie należy obawiać się odważniejszych decyzji ze względu na ostatnie słabsze dane makro z amerykańskiej gospodarki. Jeśli nasze oczekiwania okażą się trafne, nie oczekiwalibyśmy jakiejś większej reakcji rynków.