Co prawda jeszcze na początku dnia wydawało się, że realizacja wzrostowego scenariusza jest jak najbardziej możliwa. WIG20 na starcie zyskał 0,2 proc., a po godzinie handlu był nawet 0,5 proc. nad kreską. Na tym jednak szarża byków się skończyła. Im dalej w las, tym coraz większą przewagę na rynku zaczęły mieć niedźwiedzie. W południe WIG20 był już blisko poziomu zamknięcia z poniedziałku. Na tym jednak podaż nie zamierzała poprzestawać, tym bardziej że zachowanie innych rynków dostarczało jej do tego argumentów. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 zjechały ponad 1 proc. pod kreską. Warszawa zaczęła się uginać pod presją otoczenia. Kiedy jeszcze po poniedziałkowej przerwie do gry wrócili inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych i okazało się, że również oni pozbywają się akcji, końcówka dnia na GPW była już grą do jednej bramki. WIG20 ostatecznie stracił 1,5 proc. i do środowej sesji przystąpi z poziomu 2321 pkt.

Słabością raziły też średnie i małe spółki. mWIG40 stracił we wtorek 1,5 proc., a sWIG80 1,8 proc. Ich postawa nie jest jednak wielkim zaskoczeniem. Mimo panującego na rynku przeświadczenia, że wyceny wielu średnich i małych firm są już na atrakcyjnych poziomach, to ich indeksy nadal nie mogą znaleźć dna. Od początku roku mWIG40 spadł już 15 proc., a sWIG80 zaliczył 17-proc. zjazd.

Po raz kolejny największym przegranym sesji byli akcjonariusze Altus TFI. Papiery spółki zostały przecenione o 26 proc. Trwa bowiem seria fatalnych informacji dla spółki. Ostatnia mówi o tym, że nie dojdzie do połączenia z Esaliens TFI. Warto zwrócić uwagę, że we wtorek mocno traciły również spółki, w których Altus TFI ma udziały. ¶