Handel od początku nie układał się po myśli kupujących, bo WIG20 zaczął od zejścia poniżej okrągłego poziomu na 2300 pkt, a potem – godzina po godzinie – schodził coraz niżej. Od rana nastroje inwestorów były słabe nie tylko w Warszawie, ale również na innych europejskich rynkach. Zniżki na głównych giełdach Starego Kontynentu nie były co prawda tak mocne, jak przy Książęcej, jednak przeważnie i tak ponad 1-proc. Pożywką dla niedźwiedzi – jak przekonują analitycy – była informacja o słabszej sprzedaży produktów Apple'a na rynku chińskim. Tuż po zamknięciu handlu na GPW S&P 500 spadał o 1,68 proc., a „bohater" dnia, czyli Apple, zniżkował na otwarciu o ponad 9 proc., choć i tak nie była to najwyższa zniżka w grupie. Popołudnie przyniosło jeszcze dość istotny spadek dolara. Wracając do GPW, warto odnotować, że WIG20 zatrzymał się niemal dokładnie na minimach z poprzedniego dnia. W piątek może to być dobre miejsce do odbicia. Tym bardziej że pułap tuż nad 2240 pkt, którego ostatecznie nie udało się przebić, stanowił w ostatnim czasie dość ważną barierę zarówno dla kupujących, jak i sprzedających.

Słabo sytuacja wygląda w przypadku średnich, a fatalnie, jeśli chodzi o małe spółki. Na mWIG40 czarna świeca przykryła niemal całkowicie białą, która wyrysowała się w środę. Indeks zatrzymał się co prawda nad poziomem 3900 pkt, jednak wymowa takiego układu jest zdecydowanie bardziej sprzyjająca dla sprzedających. Oczywiście każda formacja świecowa musi zostać jeszcze potwierdzona. Czytelniej przedstawia się przyszłość sWIG80, gdzie książkowo wyrysowała się w czwartek formacja objęcia bessy. ¶