Kamil Cisowski, analityk DI Xelion

W momencie pisania wczorajszego komentarza porannego notowania kontraktów futures w Europie sugerowały wyraźne spadki. W godzinie poprzedzającej rozpoczęcie sesji zaczęły jednak wyraźnie rosnąć, w miarę tego, jak rynek stopniowo wyceniał nowe deklaracje prezydenta Trumpa w sprawie wojny handlowej. We właściwy dla siebie, niezwykle chaotyczny sposób, zaledwie trzy dni po zapowiedzi dalszej eskalacji wojny handlowej, prezydent Trump stwierdził, że otrzymał „dwa telefony" ze strony chińskiej, która rzekomo jest gotowa do ustępstw i powrotu do stołu, a relacje między dwoma największymi gospodarkami świata są dobre. Jest to kolejna kuriozalna sytuacja, w której wielokrotnie już przyłapany na kłamstwach prezydent udziela wypowiedzi, która bardzo szybko jest dementowana przez liderów innych państw (albo przynajmniej odmawia się jej potwierdzenia, jak w tym wypadku). Ponieważ jednak wicepremier Liu He stwierdził jednocześnie, że Chiny wciąż są gotowe do załatwienia kwestii handlowych poprzez „spokojne" negocjacje, rynki akcji miały pretekst do wyraźnego odbicia, a notowania złota przekreśliły wczesnoporanne, około procentowe wzrosty. Trudno jednak spodziewać się, by optymizm trwał długo, gdy po zakończeniu szczytu G-7 w Biarritz Trump po raz kolejny wypowiadał się w lekceważącym tonie o pozycji Chin w konflikcie, rozwodząc się na temat presji ekonomicznej, którą wywarł na Pekin oraz ilości miejsc pracy, które zostaną utracone w Państwie Środka w wyniku jego działań. Przewodniczący Xi, który jeszcze w piątek był „wrogiem" USA, być może większym zdaniem prezydenta niż Jerome Powell, stał się jednak wczoraj „wielkim przywódcą" i „błyskotliwym człowiekiem". Giełdy w Europie ostatecznie zamknęły się wczoraj wzrostami o 0,4% (DAX) do 1,0% (FTSE MiB). Częściowo da się to zapewne tłumaczyć porozumieniem amerykańsko-francuskim na temat podatku cyfrowego i przeniesieniem kwestii opodatkowania spółek technologicznych na forum WTO. Analogicznie, rozwiązanie drobnej utarczki handlowej na linii USA-Japonia dało dzisiaj pretekst do relatywnej siły Nikkei. Giełda w Warszawie lekko odstawała wczoraj na tle Europy, WIG20 spadł o 0,3%, podobnie jak sWIG80, a mWIG40 o 0,4%. Wprawdzie giełdy azjatyckie generalnie dzisiaj rosną (z wyjątkiem Hong Kongu), ale notowania futures sugerują, że Europa i USA mogą znaleźć się pod presją, co w naszej opinii nie może dziwić. Pomijając puste wypowiedzi o postępach w negocjacjach, które słyszymy od ponad roku, bilans ostatnich wydarzeń jest prosty – Chiny mają zapowiedzieć dalsze działania, jeżeli prezydent Trump zdecyduje się urzeczywistnić swoje zapowiedzi z piątku. Najbliższe dni w Europie będą również zależne od tego, czy uda się uformować rząd we Włoszech. Wczoraj Ruch Pięciu Gwiazd i Partia Demokratyczna nie doszły do porozumienia, nowy koalicjant wciąż nie akceptuje pozostawienia G. Conte na fotelu premiera, domagając się wyraźnego odcięcia się od poprzedniego rządu, także na poziomie personalnym.

Krystian Brymora, analityk DM BDM

Szansę na głębsze odbicie wyprzedanego rynku w miniony piątek przekreśliły informację o nałożeniu ceł odwetowych przez Chiny na amerykański import, co rozsierdziło prezydenta Trumpa. Ostatni tydzień sierpnia rozpoczynaliśmy więc w Europie od sporych minusów. W czasie dnia ton piątkowych komunikatów złagodniał, a D. Trump... tryskał już optymizmem mówiąc, że perspektywy zawarcia porozumienia „nigdy nie były lepsze niż teraz". Tym samym S&P500 kończył dzień ponad 1% wzrostem na dziennych maksimach. Wcześniej w Europie część strat udało się odrobić, a WIG20 zakończył sesję w okolicach 2100 pkt (-0,25%). Obroty (432 mln PLN) jak i ilość informacji ze spółek nie przyprawiły o „zawrót głowy", co w ostatnich miesiącach stało się charakterystyczne dla poniedziałków. Zmierzamy do końca miesiąca, który dotychczas przyniósł inwestorom blisko 8% strat (WIG20) i oczywiście jest najgorszy w roku pod tym względem. Technicznie gł. indeks znajduje się blisko lokalnych minimów z sierpnia (2055 pkt). W ich okolicy przebywa już MSCI EM, co z pewnością nie pomaga. Z drugiej strony wyprzedanie krajowego rynku jest tak duże, jak podczas majowego dołka, a ostatnie minimum zostało już ukształtowane na byczej dywergencji RSI. To podnosi rangę tego miejsca.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Początek tygodnia nie wypadł korzystnie dla warszawskich byków. Wszystkie indeksy z GPW zabarwiły się na czerwono i pomimo sprzyjającego otoczenia zewnętrznego, wczoraj zabrakło sił do utrzymania się nad kreską. Na nowe minima ześlizgnął się mWIG40, który testując 3721 przebił się przez tegoroczne denko i był najniżej wyceniany od sierpnia 2016.r. Do końca miesiąca pozostało jeszcze kilka sesji zatem nie można wykluczyć, że podjęta zostanie próba podniesienia ww. indeksu, jednakże w przypadku zamknięcia się tego tygodnia poniżej 3863 doszłoby do naruszenia długoterminowego wsparcia związanego z kwietniowym szczytem z 2015.r. Tego typu scenariusz umocniłby tylko sygnały bessy, w objęciach której znalazły się średnie spółki. Kolejnym przystankiem dla mWIG40 – o ile tylko nie pojawi się lokalnie układ typu FAKE – jest strefa 3555 związana m.in. z harmoniczną strukturą XABCD butterfly. Słabość middle caps ma wpływ na zachowanie się WIGu, który szuka miejsca do odbicia i gdyby nie wczorajsza przecena mWIG40 możliwe, że wygenerowany zostałby sygnał BUY by MACD_d. Tego typu możliwość może jednak pojawić się dzisiaj gdyż składowe ww. indykatora są bliskie przecięcia się a jak pokazuje historia, byki lubią grać pod tego typu sygnał, który widać już na wykresie WIG20. Niedawne wyprzedanie oraz kilkudniowy odpoczynek od spadków skutkowało pojawieniem się BUY by MACD_d dla indeksu blue chips, co ma prawo zachęcić kapitał do powrotu na parkiet, jednakże do zanegowania sierpniowej słabości wymagany jest bardzo duży nakład pracy no i w głównej mierze pieniędzy. Skrajna wycena złotego oraz niskie wartości warszawskich indeksów mogą okazać się bodźcem do wzrostów, jednakże na bieżącym etapie należałoby mówić jedynie o korekcie wzrostowej niż o zmianie trendu nad Wisłą, gdzie nadrzędnie rządzą ursusy...