Jak coraz gorętsza atmosfera na Bliskim Wschodzie może wpłynąć na światową gospodarkę?
Sytuacja na świecie stała się bardzo skomplikowana. Niestety, ryzyko wystąpienia części z tzw. czarnych łabędzi znacząco wzrosło, a w niektórych przypadkach zaczyna się materializować. Najgorsza byłaby zapewne eskalacja na linii Chiny–Tajwan, gdzie poziom napięcia jest wysoki. Mamy konflikt między Palestyną a Izraelem i coraz większą nerwowość w świecie arabskim, co oczywiście jest złą wiadomością dla rynków finansowych. Wojna w Ukrainie trwa już od ponad dwóch lat i wszystko wskazuje na to, że szybko się nie zakończy. W naszej części Europy jest to czynnik, który wywołuje najwięcej niepokojów.
Dla strefy euro najpoważniejszym problemem jest jednak istotne spowolnienie gospodarcze oraz – ściślej – stan gospodarki niemieckiej. Niemcy radzą sobie wyraźnie gorzej od oczekiwań, co wywołuje dużą niepewność, jeśli chodzi o przyszłą koniunkturę w Unii Europejskiej. Niemcy mają jednak tę przewagę nad innymi krajami Europy, że poziom długu publicznego do PKB jest niski, co stwarza szansę na realizację dużych programów gospodarczych. W Europie mamy też istotne spowolnienie w przemyśle, który po części jest dotknięty utrzymującymi się na wysokim poziomie stopami procentowymi. Niestety nie widać czynników, które miałyby szybko odmienić tę sytuację. Dużo lepiej radzi sobie gospodarka amerykańska. Głównym problemem USA pozostaje inflacja utrzymująca się powyżej celu Fedu, co sprawia, że oczekiwania na obniżki stóp co raz przesuwają się w czasie. W Europie z kolei, w związku z trudniejszą sytuacją gospodarczą, nadzieje na bliskie cięcia stóp są jak najbardziej aktualne i uzasadnione. Obniżki stóp w średnim terminie powinny pozytywnie przełożyć się na sytuację gospodarczą i na rynki kapitałowe. Europa jest jednak postrzegana przez globalnych inwestorów jako kontynent, który ma sporo problemów strukturalnych i stoi przed poważnymi wyzwaniami związanymi z bezpieczeństwem, bo geograficznie jest znacznie bliżej konfliktów niż USA. Stąd inwestorzy w ostatnim czasie realizowali zyski z akcji i obligacji europejskich.
Dużo lepiej pod tym względem wygląda rynek amerykański. Na pewno obecnie ważnym tematem z perspektywy inwestorów są nadchodzące wybory prezydenckie i bieżąca kampania. Mam jednak wrażenie, że ich wynik będzie miał większe znaczenie dla reszty świata, w tym dla obecnie toczących się konfliktów, niż dla samych USA.
Mamy więc sporo czynników negatywnych. Atak Izraela na irański konsulat w Damaszku był zaskoczeniem. Odpowiedzi Iranu należało się spodziewać. Wierzę jednak, że stronom nie zależy na dalszej eskalacji konfliktu. Gdyby do tego jednak doszło, miałoby to ogromny wpływ na ceny surowców, szczególnie ropy naftowej, która już teraz jest droga. Kontynuacja zwyżek będzie oznaczała trudności dla światowej gospodarki zmagającej się ze spowolnieniem. Inwestorzy coraz chętniej uciekają w związku z tym do złota, które staje się bardzo modne w ostatnim czasie. Jest bowiem postrzegane jako aktywo, którego wartość jest odporna na zawirowania geopolityczne.