Problemy MOL-a mają związek z rosyjskimi regulacjami, nakazującymi utylizację co najmniej 95 proc. gazu naftowego, zalegającego wraz z ropą podziemne złoża i z nią wydobywanego podczas eksploatacji pól naftowych. Pod koniec zeszłego roku rosyjska agencja ochrony środowiska Rosprirodnadzor przeprowadziła kontrolę na polu Zapadno-Małobałytskoje w zachodniej Syberii, eksploatowanym przez spółkę ZMB, której 50 proc. akcji należy do MOL-a. W raporcie pokontrolnym wspomniano, że poziom emisji gazu jest wyższy, niż nakazują przepisy, naruszenia nie uznano jednak za poważne.
[srodtytul]Wyrok w zawieszeniu[/srodtytul]
Okazało się jednak, że rosyjscy urzędnicy zmienili zdanie – na zeszłotygodniowe posiedzenie federalnej komisji ds. wykorzystania zasobów naturalnych Rosniedra wezwano przedstawiciela operatora pola ZMB. Media spekulowały, że komisja może zdecydować się odebrać licencję na eksploatację złoża lub ją zawiesić. Ostatecznie Rosniedra dała spółce zależnej MOL sześć miesięcy na dostosowanie się do norm emisji pod rygorem odebrania licencji.
Biorąc pod uwagę, że ZMB jest największym pod względem poziomu produkcji surowca zagranicznym projektem wydobywczym MOL-a, nawet krótkotrwałe przerwanie pracy na zachodniosyberyjskim złożu znacząco pogorszyłoby wyniki węgierskiego koncernu.
[srodtytul]Kreml pomaga Surgutowi?[/srodtytul]