Grzeszczak: problemy likwiduję od razu

Prezes giełdowej grupy budowlanej Erbud lubi grać zespołowo. Podzielił się nawet rolą głównego rozgrywającego w spółce. Najtrudniejsze decyzje bierze jednak na siebie

Publikacja: 18.09.2010 01:07

Grzeszczak: problemy likwiduję od razu

Foto: GG Parkiet

Kiedy Dariusz Grzeszczak wraz z ojcem zakładał Erbud, nie mógł zapewne przypuszczać, że w ciągu zaledwie 20 lat rozrośnie się on z rodzinnej firemki w giełdową spółkę celującą w 2 mld zł obrotów rocznie. Początkowo Grzeszczak nie miał zamiaru iść w ślady ojca – budowlańca.

Skończył Wydział Budowy Maszyn na Politechnice Gdańskiej i zatrudnił się w Polmozbycie. Po roku wiedział już, że nie rozwinie tam skrzydeł. Jak mówi dzisiaj, jedną z niewielu zalet tej pracy była możliwość kupienia części samochodowych. – Udało mi się nawet złożyć z nich całego malucha, którym potem jeździłem – wspomina.

Od 1988 r. Grzeszczak mieszkał w Niemczech (wrócił do kraju dopiero w 2003 r.), gdzie jego ojciec pracował wtedy jako kierownik budowy z Centrali Handlu Zagranicznego Elektrim. Tam zrodził się pomysł, żeby stworzyć polską firmę budującą w Niemczech. Dwa lata później powstaje Erbud, któremu za pierwsze biuro służy pokoik w domku jednorodzinnym w Toruniu. Firma działa jednak głównie w Niemczech. Młody Dariusz zajmuje się finansami i sprzedażą, 58-letni wtedy Eryk Grzeszczak organizuje budowy.

[srodtytul]Szaleńcze tempo [/srodtytul]

W 1992 r. spółka realizuje już trzy duże kontrakty warte w sumie ponad 6 mln marek. Jak wspomina Grzeszczak, w osiągnięciu sukcesu pomogły im kontakty ojca – budowlańca z 30-letnim stażem. Gruby notes seniora pozwalał na zebranie w ciągu kilku tygodni ekipy sprawdzonych ludzi. Dzięki temu Erbud mógł przyjmować coraz większe zlecenia.

Korzystając z boomu budowlanego w Niemczech w 1996 r. Erbud rozwija się w szaleńczym tempie; prowadzi kilkanaście projektów naraz i zatrudnia około 500 osób. Wtedy też po raz pierwszy Grzeszczak przekonuje się, że trzeba mierzyć siły na zamiary. – Brak odpowiedniego nadzoru nad naszą największą wtedy budową skończył się dla nas katastrofą. Straciliśmy na tym kontrakcie około 1 mln zł. Uszczelnianie cieknących ścian zajęło nam sześć lat – opowiada.

[srodtytul]Prezes ma wizję[/srodtytul]

Jak mówią współpracownicy Grzeszczaka, jego wizje są siłą napędową Erbudu. Prezes lubi jednak grać zespołowo. Otacza się ludźmi, którzy mogą urzeczywistnić jego pomysły– realistami mocno stąpającymi po ziemi. Takiego człowieka szukał, kiedy postanowił poważnie działać w Polsce. Znalazł go po dwóch latach – w osobie Józefa Zubelewicza, któremu sprzedał 25 proc. udziałów w Erbudzie i którego posłał z misją podboju rodzimego rynku.

Dziś panowie tworzą prezesowski tandem zarządzający spółką. Grzeszczak odpowiada za zagranicę, segment deweloperski i relacje z rynkiem kapitałowym, Zubelewicz zajmuje się działalnością operacyjną w Polsce. – Wkład pana Zubelewicza w rozwój przedsiębiorstwa jest nieoceniony. Wystarczy powiedzieć, że teraz ponad 80 proc. przychodów wypracowujemy na polskim rynku – podkreśla Grzeszczak. Prezes mówi, że nie boi się trudnych decyzji.

W 2003 r. namówił ojca do sprzedaży 50 proc. udziałów w Erbudzie niemieckiemu inwestorowi branżowemu firmie Wolff&Müller. Był też inicjatorem wejścia na warszawską giełdę w 2007 r. To Grzeszczak ostatecznie wziął na siebie decyzję, że Erbud wyjdzie z opcji walutowych z 47 mln zł straty i że wycofa się z rynków skandynawskich, gdzie firmie się zupełnie nie wiodło. – Nie ma sensu trwać przy błędnych decyzjach. Lepiej od razu rozwiązać problem niż brnąć, licząc, że koło fortuny się kiedyś odwróci – tłumaczy Grzeszczak.

[srodtytul]Spokój golfisty[/srodtytul]

Prywatnie Dariusz Grzeszczak jest zapalonym golfistą. Mówi, że to świetna szkoła panowania nad emocjami. Najczęściej grywa z... żoną. Na razie prezes nie szykuje swojego następcy. Zresztą jeśli Grzeszczak odziedziczył żywotność po ojcu, sukcesor musiałby poczekać na przejęcie sterów dobre 30 lat.

[ramka][b]40 mln zł warte są akcje prezesa[/b]

W pierwszym dniu notowań na GPW akcje Erbudu podrożały w stosunku do ceny z oferty (50 zł) o 83 proc., do 91,5 zł. Obecnie, mimo że spółka podwoiła roczne obroty, rynek wycenia je na nieco ponad 50 zł. Grzeszczak na początku działalności firmy miał 37,5 proc. jej akcji. Dziś zachował 6-procentowy pakiet, który według aktualnego kursu giełdowego ma wartość prawie 40 mln zł. [/ramka]

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?