Ożywienie w Europie nam pomoże

Rozmowa: Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w naszym regionie

Aktualizacja: 14.04.2015 16:25 Publikacja: 14.04.2015 06:00

Ożywienie w Europie nam pomoże

Foto: Archiwum

Wygląda na to, że tania ropa, słabsze euro i rozpoczęty przez Europejski Bank Centralny program QE zaczynają pomagać europejskiej gospodarce. Wskazują na to m.in. dosyć dobre dane PMI. Czego możemy się spodziewać w nadchodzących miesiącach?

Rzeczywiście te czynniki pomogły europejskiej gospodarce, ale jak patrzymy na dane PMI z niektórych krajów, np. z Francji, to widzimy, że były one słabsze od spodziewanych. Gdzieś to ożywienie w strefie euro zaczyna się, ale jest ono wciąż nierówne. Obok gospodarek wychodzących z kryzysu, takich jak Niemcy czy Hiszpania, mamy gospodarki słabsze, takie jak Francja czy Włochy. Nasze obawy dotyczą głównie tego, czy skłonność inwestycyjna w Europie powróci. Bardzo pozytywnie oceniamy ilościowe luzowanie polityki pieniężnej w strefie euro, ale mamy wątpliwości, czy taki program wystarczy. Zadłużenie przedsiębiorstw w Unii Europejskiej jest nadal bardzo wysokie i wynosi średnio 107 proc. PKB dla strefy euro. Spółki koncentrują się więc na spłacie długów. Nie ma więc dużej skłonności inwestycyjnej. Czy EBC to zmieni? Na pewno nie zmusi spółek do inwestycji. Może spowodować, że warunki zaciągnięcia kredytu będą atrakcyjniejsze, ale w obliczu deflacji, nie jest w stanie zmusić spółki do zwiększania inwestycji. Inwestycje powinny być motorem zamachowym gospodarki, są jednak jak na razie wielkim znakiem zapytania.

Wygląda jednak na to, że inwestorzy w dużo mniejszym stopniu niż kiedyś zwracają obecnie uwagę na problemy strefy euro, w tym na kryzys w Grecji.

Myślę, że inwestorzy już po części inwestorzy zaczęli się już godzić z tym, co może spotkać Grecję. Grecka gospodarka jest jednak stosunkowo niewielka i gdyby coś podobnego spotkało Włochy, reakcja rynków z pewnością byłaby inna. Obawy byłyby większe.

Wskazuje Pan, że ożywienie gospodarcze w Europie jest nierówne. Niemiecka gospodarka, która w zeszłym roku była wyraźnie osłabiona i nawet znalazła się na krawędzi recesji, obecnie przyspiesza m.in. dzięki słabszemu euro. Czy to również dobrze wpłynie w tym roku na polską gospodarkę i polskie firmy kooperujące z Niemcami?

Tak. Niemcy to wciąż nasz główny rynek eksportowy, miejsce gdzie trafia jedna czwarta naszego zbytu. W tym roku widać, że większa część niemieckiego wzrostu gospodarczego jest generowana przez konsumpcję. To jest dla nas czynnikiem bardzo pozytywnym. Jeśli kondycja gospodarcza strefy euro nadal będzie się poprawiała, będzie to bardzo dobrą wiadomością dla polskiej gospodarki.

Jednocześnie widzimy jednak implozję ukraińskiej gospodarki oraz rosnącą przepaść między Europą a Rosją. Wielu polskich przedsiębiorców narzekało na utratę rynków wschodnich. Jak sytuacja może się zmienić w tym roku?

Z niepokojem patrzyliśmy na sektor rolno-spożywczy, który został poszkodowany w wyniku rosyjskiego embarga. Obserwowaliśmy wzrost upadłości w tej branży, ale polscy eksporterzy po raz kolejny pokazali, że potrafią zdobywać inne rynki, ale także otwierać sobie furtki na rynek rosyjski np. przez Białoruś. Polska zakończyła zeszły rok wzrostem eksportu produkcji rolno-spożywczej o 4,5 proc. do historycznej wartości 21 mld euro, co jest niezłym wynikiem. Trochę gorzej jest z branżą transportową. Musi ona radzić sobie z niższymi marżami, a jej ekspozycja zagraniczna jest dosyć duża. Zmniejszenie wolumenu przewozów do Rosji i na Ukrainę wyraźnie zbiera tam swoje żniwo. Pod koniec 2014 r. liczba bankructw w polskim sektorze transportowym wzrosła o 30 proc., a w pierwszym kwartale tego roku zwiększyła się do 86 proc. Patrzymy na to z niepokojem. Do tego dochodzą takie problemy jak płaca minimalna w Niemczech czy to, że Francja przygotowuje się na ewentualne wprowadzenie podobnego rozwiązania.

Jednocześnie chińska gospodarka, będąca bardzo długo silnikiem ożywienia gospodarczego na świecie, zwalnia. W Chinach pojawiła się presja deflacyjna. Jak spowolnienie w chińskiej gospodarce będzie wpływało na Polskę i Europę?

Gospodarka Chin zwalnia, ale wzrost PKB jest tam nadal bardzo duży. 7 proc. wzrostu gospodarczego rocznie to dla Chin jak dodanie połączonych gospodarek Polski i Węgier. Obecne spowolnienie wynika ze zmniejszenia inwestycji, które dotknęło w dużej mierze sektor budowlany. Wielka ilość mieszkań stoi tam pusta a ceny na rynku nieruchomości spadają. Konsumpcja słabnie a wzrost płac jest niższy. Spodziewaliśmy się, że ten proces spowolnienia nastąpi, ale nie oczekiwaliśmy, że będzie tak silny. Do tego dochodzą problemy sektora przedsiębiorstw, którego zadłużenie w parabankach może sięgać 200 proc. PKB. Firmy te muszą spłacać pożyczki oprocentowane nawet powyżej 20 proc., co przy niższych marżach jest sytuacją niebezpieczną. Badania Coface wskazują, że 8 na 10 firm działających w Chinach skarży się na opóźnienia w ściąganiu należności.

Kolejnym obok Rosji i Chin rynkiem wschodzącym, który w ostatnich miesiącach rozczarowuje inwestorów jest Brazylia. Groźba recesji, skandal korupcyjny wokół Petrobrasu, kiepskie rządy pani prezydent Dilmy Rousseff... Czego można się w tym roku spodziewać po Brazylii?

My się spodziewamy recesji. Co prawda niewielkiej, bo wynoszącej 0,5 proc. Brazylia była wcześniej jednym z ulubionych kierunków dla inwestorów. Jej obligacje w dekadzie zakończonej w 2012 r. dały zarobić ponad 500 proc. Obecnie jest to kraj postrzegany nawet gorzej niż Rosja i nie wydaje się, by coś szybko zmieniło się pod tym względem.

Wygląda na to, że spośród krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA), atrakcyjnie dla inwestorów wyglądają już tylko Indie...

Tak, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że z BRICS zostały już tylko Indie. Nasze testy (poziom rezerw i bilans płatniczy) wykazały, że Indie nie byłyby tak podatne na odpływ kapitału po zmianie polityki amerykańskiego Fedu jak byłaby Turcja czy RPA. Niestety w Indiach widzimy problem narastającego zadłużenia gospodarstw domowych. Rośnie ono bardzo dynamicznie i pod pewnymi względami zaczyna przypominać sytuację w USA przed 2007 r. Zadłużenie sektora prywatnego przekracza już tam 90 proc. PKB. Sytuacja jest obecnie daleka od wybuchu, ale problem ten należy obserwować.

Jaki rynek wschodzący będzie w tym roku najbardziej obiecujący dla inwestorów?

Naszym zdaniem Wietnam. Oczywiście nie można mówić o Wietnamie jako rywalu dla krajów BRICS, ale pewne czynniki przemawiają na jego korzyść. Jednym z nich jest stabilizacja inflacji. Widzimy też, że Wietnam przemodelował swoją strukturę eksportową. Wcześniej było to zaplecze outsourcingowe dla Chin oraz ich branży odzieżowej. Teraz coraz większe znaczenie dla Wietnamu ma eksport dóbr o większej wartości dodanej, co jest związane z tym, że Korea Płd i Japonia lubią ten kraj jako miejsce dla lokowania swoich inwestycji. Uważamy, że te zmiany w strukturze eksportu stają się trendem długoterminowym, a wietnamska gospodarka będzie z tego korzystać. Oczywiście kwestią do poprawy jest tam wciąż klimat biznesowy.

Coface wydaje własne oceny ryzyka dotyczące poszczególnych krajów. Czym one się różnią od ratingów wystawianych przez agencje? Czy są one bardziej wiarygodne?

Nasze oceny ryzyka są czymś innym niż ratingi kredytowe. Agencje ratingowe koncentrują się na ocenie długu publicznego, my na ryzyku dla przedsiębiorstw prowadzących interesy w danym kraju, na danym rynku, jakie jest średnie ryzyko niewypłacalności tamtejszych spółek. Bierzemy oczywiście pod uwagę czynniki ekonomiczne, finansowe i polityczne, a do tego dodajemy swoje doświadczenia płatnicze dotyczące np. regulowania zobowiązań czy tego ile w danym kraju można odzyskać z 1 dolara w przypadku bankructwa tamtejszego kontrahenta. Nasze oceny są więc odmiennym narzędziem niż ratingi i mają głównie pomagać w ocenie sytuacji przedsiębiorcom zastanawiającym się jak ryzykowne może być wejście na nowy rynek.

CV

Grzegorz Sielewicz jest od 2013 r. głównym ekonomistą Coface w regionie Europy Centralnej. Wcześniej m.in. przez dziewięć lat pracował w Ministerstwie Finansów, gdzie zajmował się analizami.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?