Oznacza to spadek w stosunku do 2015 r., gdy przekraczały 1,5 mld USD. Mniejsze wydatki są przede wszystkim efektem ograniczenia działalności w segmencie poszukiwań i wydobycia ropy i gazu. To z kolei efekt niskich cen ropy naftowej, które obecnie nie zachęcają do intensywnej eksploatacji posiadanych złóż.

Węgierski koncern zamierza w tym roku przeznaczyć na poszukiwania i wydobycie 0,5–0,6 mld USD. To o jedną piątą mniej niż w 2015 r. Z tej kwoty najwięcej zostanie przeznaczonych na eksploatację złóż w Wielkiej Brytanii, na Węgrzech oraz w Chorwacji, bo odpowiednio 34 proc., 24 proc. i 18 proc. całości wydatków. Po kilka procent przypadnie z kolei na Oman, Pakistan, Norwegię i Rosję.

Większość tegorocznych inwestycji pochłonie rozwój segmentu downstream, na który składa się działalność rafineryjna, petrochemiczna i detaliczna sprzedaż paliw. Przewidziano tu nakłady sięgające 0,6–0,7 mld USD. Z tej kwoty około 0,4 mld będą stanowiły inwestycje odtworzeniowe, a około 0,25 mld USD nowe projekty związane z rozwojem działalności petrochemicznej oraz detalicznej sprzedaży paliw.

Szacowane przez MOL nakłady nie obejmują ewentualnych przejęć i fuzji. Zarządowi szczególnie zależy na zakupie w regionie kolejnych stacji paliw. W ubiegłym roku firma powiększyła sieć swoich placówek, m.in. na rynku czeskim, rumuńskim, słowackim i węgierskim. Na koniec grudnia MOL posiadał niespełna 1,9 tys. stacji paliw.

W tym roku koncern chce wypracować ponad 2 mld USD oczyszczonego zysku EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację z pominięciem zdarzeń jednorazowych). Określając jej poziom, założył średnią cenę ropy w przedziale 35–50 dol. za baryłkę. Dla porównania w ubiegłym roku wynik ten wyniósł 2,5 mld USD. Ferenc Horvath, wiceprezes MOL, uważa, że tegoroczne marże rafineryjne i petrochemiczne uzyskiwane przez koncern lekko spadną. Mimo to nadal powinny być wysokie.