Bardzo mocne wyniki gigantów z USA jak Microsoft czy Meta, wyprowadziły wyceny amerykańskich spółek do kosmicznych wartości. Poprzeczka na kolejny kwartał została podniesiona bardzo wysoko. To generuje obawy, czy rynek w bieżącym impulsie hossy ma jeszcze rezerwę, która może posłużyć do utrzymania jej wzrostów. ATH pojawiło się zarówno na wykresie Nasdaqa jak i S&P 500. Ten drugi indeks już dawno przestał pełnić miano benchmarku szerokiego rynku. Obecnie 4 spółki z USA stanowią 25 proc. wyceny indeksu. Jak wąska jest hossa ostatnich miesięcy, pokazuje chociażby zachowanie się DJIA. W tym roku nie udało mu się pobić historycznych rekordów. Z sesji na sesję rośnie ryzyko związane z podwójnym szczytem. Formacja ta wzmocniła się dzięki przerwaniu lokalnego wsparcia 44272 punktów. Dramatu jeszcze nie ma, gdyż DJIA konsoliduje się w ramach płaskiego układu. Widać strukturę flagi. Formacja ta jednak nie ma aż takiej siły przebicia, jak wskazywałyby na to podręcznikowe opisy. Powiewa, ale nie pomaga. Problem ze wzrostami mają ostatnio europejskie indeksy, w tym WIG20. Odbicie się od oporu 3000 punktów może zapoczątkować średnioterminową korektę. Tym bardziej, że z rynku walutowego popłynęły dosyć mocne sygnały. Pytanie, czy wiarygodne? Dla zagranicznych inwestorów słaby złoty na akcyjnym szczycie, to pretekst do zbudowania kolejnej fali hossy. O ile w USA nie rozwinie się średnioterminowa korekta. W końcu otwarte okno hossy na S&P 500 wciąż czeka na wysokości 5720 punktów.