Sytuacja na zachodnioeuropejskich rynkach, gdzie trafia znaczna część naszego eksportu, jest obecnie w miarę stabilna z tendencją do lekkiego jednocyfrowego wzrostu. Ogólna koniunktura w gospodarkach rozwiniętych również oczywiście ma wpływ na naszą działalność. Jednak produkowane i sprzedawane przez nas wyroby to tak zwany mainstream – wyroby popularne, które bardzo późno poddają się wpływom dekoniunktury. Doświadczyliśmy tego już wielokrotnie, wyrobiliśmy sobie mocną pozycję, mamy szereg przewag konkurencyjnych, pracujemy, żeby je rozwijać – dlatego patrzymy w przyszłość z umiarkowanym optymizmem.
Coraz więcej sprzedajecie poza Polską. Na których rynkach dostrzegacie największy potencjał do rozwoju?
Rynki eksportowe są bardzo zróżnicowane, klienci mają wszędzie swoje przyzwyczajenia, gusty i priorytety zakupowe, różna jest organizacja dystrybucji. Największy jak na razie rynek zbytu to kraje zachodniej Europy. Tam meble to towar podlegający prawom mody, wymienia się je stosunkowo często, co przy dużej liczbie potencjalnych klientów przekłada się na odpowiednią wielkość popytu. Dominują tam ponadnarodowe sieci handlowe, w których obsłudze się wyspecjalizowaliśmy.
Duży potencjał dostrzegamy w krajach Europy Centralnej i Południowej, także w Polsce. Meble wciąż są tam jednak postrzegane jako towar, z którego zakupem można poczekać. Tendencja ta zaczyna się powoli zmieniać, co z pewnością przełoży się na zdecydowanie większe zapotrzebowanie na meble, staramy się mieć to na uwadze. Również struktura organizacji handlowych w Europie Centralnej jest odmienna niż na zachodzie Europy. Rynki te nie są jeszcze zdominowane przez duże sieci sklepów meblowych i przypominają pod tym względem nieco rodzimy rynek. Swoją szansę dostrzegamy również w rozwoju współpracy m.in. z sieciami handlu detalicznego, które w ofercie mają nie tylko meble.
Widzimy również coraz większe możliwości na rynkach pozaeuropejskich.
Co z krajowym rynkiem, który wciąż stanowi ważną część waszej sprzedaży?