Według urzędników ktoś podszył się pod prezesa chińskiego giganta China Coal, a następnie z centrum Warszawy wysłał do Bumechu zawiadomienie o zakupie akcji. Z pisma wynikało, że chiński inwestor zwiększył zaangażowanie w kapitale katowickiego dostawcy maszyn i usług górniczych do 9,77 proc. Na dokumencie widniał podpis prezesa China Coal – Li Yanjianga. KNF sprawdził jednak, że w oficjalnych dokumentach chińskiej spółki podpis prezesa wygląda zupełnie inaczej. Na kopercie jako nadawcę podano warszawską kancelarię prawną.
– Kancelaria prawna, której nazwa jako nadawcy znajduje się na przedmiotowej kopercie, oświadczyła, że nie uczestniczyła w przekazaniu emitentowi rzekomego zawiadomienia spółki China Coal – informuje KNF.
Pismo wpłynęło do Bumechu 22 marca. Raport giełdowy w tej sprawie został podany do publicznej wiadomości tego samego dnia o godz. 12.15. Co ciekawe, pomiędzy godziną 11.23 a 11.44 kurs Bumechu dynamicznie podskoczył z poziomu 0,81 zł do 0,91 zł – co oznacza wzrost o 12 proc. – przy istotnie zwiększonych obrotach.
Po analizie transakcji dokonywanych przed opublikowaniem i po opublikowaniu komunikatu o rzekomej chińskiej inwestycji nadzorca nabrał podejrzenia wykorzystania przez jednego z inwestorów informacji poufnej. Ustalił też, że po publikacji raportu jedna osoba, działając jako pełnomocnik na rachunkach dwóch osób prawnych, zbyła duże pakiety akcji Bumechu. Sprzedane akcje pochodziły z ostatniej emisji akcji serii G.
– Tym samym, wykorzystując pozytywny wpływ publikacji raportu na kurs akcji Bumechu, te dwie osoby prawne odniosły istotną korzyść majątkową – informuje KNF. W opinii urzędników w tym przypadku mogą zachodzić przesłanki manipulacji na rynku, związanej m.in. z rozpowszechnianiem informacji, które wprowadzają w błąd co do podaży lub popytu akcji.