Chociaż wśród prezesów dużych firm największą grupę stanowią absolwenci uczelni i kierunków technicznych i ekonomicznych, to jak wynika z naszego zestawienia, drzwi do kariery prezesa dużej spółki są też otwarte dla prawników, fizyków, historyków czy filologów. Absolwentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim, który awansował w tym roku na czwarte miejsce w naszym zestawieniu (jego dyplom ma prawie sześciu na stu top menedżerów z naszej analizy), są m.in. Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, Eryk Kłossowski, szef PSE, Jarosław Szanajca, szef Dom Development, czy Agnieszka Wasilewska-Semail, prezes Rafako.
Rządy pokolenia 50+
Wojciech Hoffmann, prezes grupy Lentex, jako pierwsze studia (które uzupełnił licznymi szkoleniami z zakresu zarządzania, sprzedaży i komunikacji) skończył filologię romańską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jak podkreśla, pięcioletnie studia filologiczne, które – obok medycyny – stanowiły w lata 80. najtrudniejszy kierunek studiów, pozwoliły mu przede wszystkim przekrojowo patrzeć na biznes, nie tylko tu i teraz, ale też dały mu perspektywę.
– W dzisiejszym biznesie wygrywa ten, kto potrafi przewidzieć, i ten, kto potrafi czerpać ze zdarzeń, które już były. Wbrew nazwie „humanistyczne" studia te nauczyły mnie lubić cyfry i właściwie je analizować – zaznacza szef Lenteksu.
Jak zwracają uwagę łowcy menedżerskich głów, czyli przedstawiciele firm executive search, na najwyższych stanowiskach ukończone przed 15–20 laty studia nie są już tak istotne. Jak ocenia Andrzej Maciejewski, partner zarządzający w firmie Spencer Stuart w Polsce, rodzaj wykształcenia ma dzisiaj większe znaczenie dla menedżerów z pokolenia 40–45- latków, którzy zaczynali studia po 1990 r.