Rentowność polskich obligacji skarbowych, która malała niemal nieprzerwanie od jesieni ub.r., w poniedziałek wyraźnie podskoczyła. W przypadku papierów 10-letnich jeden dzień wystarczył, aby zniwelować spadek rentowności (wzrost cen) z poprzednich dwóch miesięcy. Czy to już koniec hossy na rynku długu?
Dla rynku obligacji najważniejsze są trzy czynniki: podaż tych instrumentów, inflacja i stopy procentowe. W poniedziałek wszystkie trzy jednocześnie uderzyły w ceny. To rezultat sobotniej konwencji PiS, na której zapowiedziano rozluźnienie polityki fiskalnej. Po pierwsze, inwestorzy przestraszyli się, że nowe wydatki nie mają zapewnionego finansowania. Po drugie, w obecnych warunkach mogą one podwyższyć inflację. I po trzecie, pakiet stymulacyjny prawdopodobnie zamyka dyskusję o obniżkach stóp procentowych.
Po kolei. Czy propozycje PiS, które będą kosztowały około 40 mld zł rocznie, mogą istotnie pogorszyć stan finansów publicznych?
Chodzi raczej o to, że te propozycje mocno odbiegły od oczekiwań rynku. Inwestorzy spodziewali się stymulacji fiskalnej, ale nie w takiej skali i przede wszystkim nie przed wyborami. Wydawało się, że partia rządząca i opozycja będą przerzucały się obietnicami, które będą ewentualnie realizowane w 2020 r. Propozycje PiS, z których większość ma być zrealizowana w tym roku, zmieniają ścieżkę deficytu sektora finansów publicznych. W tym roku nawet w warunkach spowolnienia gospodarczego ten deficyt nie przekroczy 3 proc. PKB, ale 2020 r. będzie pod tym względem trudniejszy.