Tak, to będą życzenia

Z niepokojem stwierdzam, że końcówka roku nie wywołuje we mnie żadnej świeżej refleksji na jakikolwiek ważny temat. Być może to dlatego, że o wszystkim, co nasunęło się mi jako coś istotnego, pisałem przez cały rok.

Publikacja: 23.12.2024 06:00

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po pro

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po prostu to zrobić"

Foto: materiały prasowe

To nie jest przyjemne uczucie, jeśli człowieka ogarnia wytworna pustka w głowie. Wypadałoby mieć jakieś oryginalne spojrzenie na rzeczywistość, w tym czasie zamknięcia i otwarcia, w tym rytuale przejścia, po to choćby, aby złożyć poruszające lub dowcipne życzenia innym. Bo to jest też czas składania życzeń.

Rok 2024 utwierdził mnie w przekonaniu, że na świecie produkuje się mnóstwo takiego towaru, który nazywa się Banał. Intensywnie mi to pojęcie towarzyszy jako przestroga. Słowa „banalny” nauczyłem się od pani matematyczki z mojej wrocławskiej podstawówki (zatem już dość dawno temu), używającej go w odniesieniu do dowodów twierdzeń matematycznych. Wtedy w takim znaczeniu: tak proste, że poniżej naszej godności, by poświęcać temu naszą uwagę. I w ogóle, że mamy do czynienia z problemem rozwiązywalnym niemal machinalnie. To są inne znaczenia „banalności”, niż to, o co mi chodzi w życzeniach dla Państwa, bo jakikolwiek byłby oczywisty sposób rozwiązania problemu, warto go przecież znać. Podczas gdy banalności w znaczeniu półprawd, postprawd lub pseudoprawd albo pustosłowia trzeba po prostu unikać. Samemu nie głosić, widzieć u innych.

Dalej – żyć przeszłością, jakkolwiek skrajnie nierozważnie by to zabrzmiało. O tym wiele mówię i piszę, pewnie zbyt wiele. Ale naprawdę, „przeszłość to inny kraj, tam wszystko dzieje się inaczej”, jak powiedział Hartley. Ile tu sensów jest pochowanych. Można by z takim zdaniem spędzić cały dzień świąteczny, siedząc przy kominku. W każdym razie nostalgii, czyli tym bolesnym lub przyjemnym powrotom, bez wpadania w jałową retrospektywną melancholię, warto od czasu do czasu poświęcić nieco swej uważności. Dobre rzeczy z tego mogą wyniknąć. Tylko ten kominek, zreflektowałem się, tu nie pasuje, bo jeśli miałoby to być urządzenie z ogniem w środku, to jego zgodność z lokalnym prawem, nie mówiąc już o stosowaniu się do ESG, staje się wątpliwa.

Trzecia sprawa, i najważniejsza. A w każdym razie ważniejsza niż te dwie pierwsze. Otóż wśród wielu zdań, sentencji i aforyzmów, jakimi przez lata się nasiąka, jest kilka takich, które, jak by mógł powiedzieć Hemingway, „są z tobą na całe życie, bo to są święta ruchome” (niech miłośnicy wielkiego pisarza wybaczą mi parafrazowanie słów mistrza). Takie mam właśnie skojarzenie z zasłyszanym zdaniem życzeniem: „miej w swoim życiu kogoś, kto zawsze uśmiecha się na twój widok”.

Czyli wygląda mi na to, że to, w co wierzę, to dwie rzeczy podstawowe. Jedna dla biznesu, druga dla życia w ogóle. W tym drugim największym szczęściem jest, jeśli istnieje ktoś, kto zawsze uśmiecha się na nasz widok. A w biznesie? Tu już naprawdę zatrąci, hm, banałem, jeśli przypomnę: „Sukces nigdy nie jest pełny, a porażka nigdy nie jest śmiertelna. Najważniejsza jest odwaga”. Winston, i basta.

Poza tym życzę wszystkim, by wprowadzać do swego życia elementy niezaplanowane, nieprzewidziane, a wręcz zaskakujące. Mnie się zdarzyło coś takiego kilka tygodni temu, kiedy wizytowałem z przyjacielem warszawską księgarnię. Widzę tytuł „Sekrety sawanny”, autorzy Delia i Mark Owens. Oczywiste, że to coś o Afryce, toteż jako typ mający obsesję na punkcie tego kontynentu, automatycznie zdejmuję książkę z półki i równie automatycznie ją kupuję. Ale czytałem już tyle książek o Afryce, że na pewno nie mam zamiaru czytać kolejnej. Jednak robię to, po upływie kilku tygodni, bo książka leży w widocznym miejscu i nie jest zbyt gruba. Myślę więc, że szybko ją przejdę i będę miał z nią spokój. Po kilku dniach odczytuję fragment tej opowieści na przedświątecznym spotkaniu sąsiedzkim. Wszyscy są poruszeni tym, jak bardzo to jest o nas. To znaczy jak bardzo zachowania społeczne w stadach lwów, słoni i pawianów są zachowaniami takimi, jak w grupach ludzi. Stanowimy jeden ekosystem i na poziomie wysokiego uogólnienia jedną społeczność. Zatem to nie tylko słonie mają coś z nas, ale my mamy coś ze słoni; nawet być może przede wszystkim relacja zachodzi w tę stronę, bo słonie były przed nami na świecie. Wracając do życzenia: z małych rzeczy mogą wynikać ciekawe konsekwencje. Zatem czasem kupcie jakąś książkę bez zamiaru jej przeczytania, by jednak kiedyś to zrobić.

Jeszcze trzeba życzyć zmysłowych i aromatycznych podróży, czego nie będę w tym miejscu uzasadniał ani dowodził, bo to rzecz intuicyjnie zrozumiała, a poza tym nawet napisałem o tym książkę. Napisałem też, a raczej prawie napisałem, bo nadal męczę się z tytułem, opowiadanie. Szanowni redaktorzy „Parkietu” wydrukują je na początku Nowego Roku. Był to pomysł szalony, bo miało być coś o giełdzie, a zarazem ciekawie, a przy tym w formie opowiadania, co tylko utrudnia zmierzenie się z zadaniem twórczym. Jakby było mało problemu zasadniczego. Bo przekonałem się, jak bardzo czymś zupełnie innym niż pisanie memuarów, esejów, dzienników, felietonów i wszelkiej maści publicystyki jest pisanie fikcji. Co prowadzi mnie do ostatniego życzenia: czasem zróbmy coś zupełnie po raz pierwszy. Bywa kształcące.

Felietony
Wpływ stanowiska nadzoru na usługi copy tradingu
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Felietony
Życie szkodzi
Felietony
Dlaczego Hamlet nie byłby dobrym przedsiębiorcą
Felietony
Ryzyka prawnika
Felietony
Raportowanie zrównoważonego rozwoju po japońsku
Felietony
Strategiczne zmiany po obu stronach Atlantyku