O orle, który wylądował, choć musieli mu o tym powiedzieć

Warszawa, Bukareszt, Budapeszt, Praga. Miasta Europy Wschodniej, czy też Środkowo-Wschodniej. Trochę dziwaczne określenie, bo raczej nie ma Ameryki Środkowopołudniowej, tak więc chyba istnieją tylko Europa Środkowa i Europa Wschodnia. Do takich nazw trzeba przywiązywać pewną wagę i staranność, wszak od czasów „Misia” wiadomo, że nie ma takiego miasta jak Londyn. Za to jest Lądek.

Publikacja: 26.11.2023 21:00

Imię Nazwisko były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społecznościowych

Imię Nazwisko były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społecznościowych, partner w Qualia AdVisory

W latach 90. rynki kapitałowe w naszym regionie składały się z giełdy wiedeńskiej oraz z gromadki małych giełd utworzonych we wszystkich krajach niedawnego bloku „krajów demokracji ludowej”. Z tym że zdecydowanie nie należeliśmy do jednej rodziny. Wiedeń górował nad nami wszystkim, a przede wszystkim wielkością, międzynarodową reputacją i tradycją.

Giełdowy krasnal na placu Solnym we Wrocławiu, przed budynkiem Starej Giełdy, nosi imię „Giełduś”. Odsłoniłem go tam, w towarzystwie ówczesnego prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, z 11 czy 12 lat temu. Ale wtedy nie byliśmy już malutkim rynkiem, zatem to imię było wyrazem jedynie ciepłych emocji. Przyznaję, że mnie bardziej podobało się imię „Giełdek”, ale demokratycznie, bo w konkursie ogłoszonym w firmie, wygrał Giełduś.

Jak doszło do tego, w największym dopuszczalnym skrócie o tym opowiadając, że Giełdek przeistoczył się w Giełdę?

Przez całe lata 90. i pierwsze lata dwutysięczne porównywaliśmy się do giełd w Pradze i w Budapeszcie. Znaczące etapy w rozwoju GPW polegały na osiąganiu większej kapitalizacji, wartości obrotów czy liczby notowanych spółek niż u tych konkurentów. Inni kandydaci do sensownego porównywania się nie istnieli. Cała trójka została szybko uznana przez MSCI za rynki wschodzące. Giełda wiedeńska funkcjonowała w majestacie rynku rozwiniętego. Inne kraje regionu były daleko za trójką Warszawa–Praga–Budapeszt. Na pograniczu bytu i niebytu.

W tamtym młodzieńczym okresie byliśmy na pewno Lądkiem. Całkiem niedużym. Aczkolwiek prawdopodobnie Lądkiem o Całkiem Dużym Rozumku.

O specyficznej relacji giełdy warszawskiej z wiedeńską na przestrzeni ponad 20 lat można by napisać sążniste opowiadanie. Pewnie to kiedyś zrobię. Naczelne miejsce zajmie w nim przebieg wypadków w 2012 r., kiedy to zaistniała po raz pierwszy realna szansa na przeprowadzenie „fuzji równych”. Z lekką przewagą Warszawy, jeśli chodzi o zarządzanie połączonymi parkietami. Ale nie będę rozwijał dzisiaj tego tematu.

W każdym razie, w 2012 r. nie byliśmy już Lądkiem, lecz czymś znacznie, znacznie większym. W realiach regionu – wojowniczym Małym Londynem. W poprzednich latach utworzyliśmy NewConnect i Catalyst, zaprosiliśmy brokerów zagranicznych do bezpośredniego uczestnictwa w obrocie, zawarliśmy alians technologiczny z NYSE, otworzyliśmy rynek dla spółek zagranicznych, rozwinęliśmy pod parasolem giełdy papierów wartościowych rynek towarowy, przekształciliśmy GPW w spółkę publiczną. Budżet GPW zawsze, nawet w najcięższych latach wielkiego kryzysu finansowego, przewidywał spore środki na edukację finansową i gospodarczą, promocję w regionie i w Europie, politykę akwizycji spółek zagranicznych i pielgrzymowanie do największych centrów finansowych świata, takich jak Londyn, Nowy Jork czy Boston, by podtrzymywać w nich zainteresowanie inwestowaniem i handlem na polskim rynku. I w tych latach największego światowego kryzysu odnosiliśmy największe sukcesy, widoczne poprzez napływ spółek, wartość obrotów i płynność rynku.

Zmiana czasami jest głęboka, ale najpierw się dokonuje i dopiero potem jest zauważona.

Jesienią 2009 r. – było to chyba w listopadzie – odebrałem telefon od dziennikarza. Byłem akurat w Sali NewConnect, tej na poziomie ulicy Książęcej, którą zaaranżowaliśmy dla nowego rynku w 2007 r. (dziś pełni inną funkcję).

Dziennikarz zapytał:

– Panie prezesie, w ubiegłym miesiącu nasza giełda miała wyższe obroty niż giełda wiedeńska. Jak pan to skomentuje? Czy można powiedzieć, że to już będzie trwała zmiana?

– Wie pan co… nie patrzyłem na te statystyki ostatnio. Cóż, cieszę się z tego i będziemy oczywiście pracować nad tym, by tak już pozostało.

Udałem, że z grubsza wiem, o czym mowa, a w rzeczywistości byłem totalnie zaskoczony. Zakończyłem rozmowę, myśląc o tym, co właśnie usłyszałem: „My? większe obroty niż Wiedeń? Jak to??”.

Dzwonię do mojego człowieka od statystyk, i nie założę się teraz, że na pewno był to Tomek Wiśniewski, ale chyba to był on właśnie:

– Tomek, taka sytuacja. Zadzwonił dziennikarz. Mówi, że podobno mieliśmy w poprzednim miesiącu wyższe obroty niż Wiedeń.

Po drugiej stronie usłyszałem wahanie.

– Niee, chyba nie. Raczej niemożliwe. Poczekaj, sprawdzę.

Upłynęły dwie minuty.

– Ludwik, słuchaj, no faktycznie. Co więcej, popatrzyłem na cały rok do teraz. Już dwa razy się zdarzyło wcześniej, że mieliśmy wyższe obroty miesięczne!

Z czasem obroty rynku akcji były większe, miesiąc po miesiącu, nie tylko niż te wiedeńskie, ale większe niż wartość transakcji na wszystkich giełdach Europy Środkowo-Wschodniej razem wziętych.

Jestem bardzo ciekawy, czy dziennikarz, który do mnie wtedy zadzwonił, pamięta tę sytuację. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, kto nim był, a niestety nie mogę sobie przypomnieć. Bo gdyby nie on, to nie wiadomo kiedy zorientowalibyśmy się, że to Wiedeń staje się coraz bardziej bezdyskusyjnie Lądkiem (wprawdzie an der schonen blauen Donau). I że przynajmniej w dziedzinie rynków kapitałowych twierdzenie kanclerza Metternicha, że Europa kończy się na Landstrasse, przestało obowiązywać.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów