Wężykiem, Jasiu, wężykiem

Statystyki wskazują jasno: teoria magnetyczności luk rządzi.

Publikacja: 02.11.2023 21:00

Piotr Neidek ekspert ds. analiz rynku instrumentów finansowych, BM mBanku

Piotr Neidek ekspert ds. analiz rynku instrumentów finansowych, BM mBanku

Foto: fot. piotr waniorek/mpr

W maju 2020 r. na łamach „Parkietu” kolejny raz napisałem materiał skupiający się wokół jednego z moich ulubionych tematów. I nie był to mój pierwszy tekst o pewnym prawie obowiązującym zarówno na GPW, jak i na Deutsche Boerse oraz Wall Street.

Na przestrzeni ostatnich dekad zrodziła się pewna przewrotna koncepcja, że tygodniowe luki hossy (GAP_w) zbudowane przez DJIA, DAX czy WIG20 posiadają własności magnetyczne. W podręcznikach do analizy technicznej, o ile w ogóle coś takiego istnieje, można przeczytać, że luka posiada właściwości znane poziomom wsparcia i oporu. W przypadku luki bessy wyrwa punktowa uformowana na wykresie stanowi ostrzeżenie dla byków, że tam mogą czaić się wypoczęte niedźwiedzie. Kiedy indeks śmiało podąża na północ, na wysokości luki zaczyna działać ta samospełniająca się przepowiednia. Zwyżka jest blokowana, impet wzrostów hamuje i z automatu przez karnet przelewa się fala podaży. Dlaczego tak się dzieje? Gdyż ceteris paribus podaż jest większa od popytu. Przecież nie dlatego, że na wykresie coś widać.

Jednakże z lukami bessy jest zupełnie inaczej niż z lukami hossy. Ze względu na fakt, że rynek się rozwija, a co najmniej powinien, po każdej spadkowej fali przychodzi odreagowanie. Czy to korekta wzrostowa, czy nowa fala hossy – będzie wyżej, niż było wcześniej. I to sprawia, że luka bessy z założenia powinna zostać zamknięta w przyszłości. To jest zgodne z prawem natury. Nie dla wszystkich akcji czy walut, ale dla indeksów już tak.

W przypadku tygodniowej luki hossy, czyli takiego zjawiska, kiedy to pierwsza sesja nowego tygodnia rozpoczyna się powyżej maksimum z poprzedniego, a do piątku włącznie niedźwiedziom nie uda się nabroić na wykresie, sprawa ma się nieco inaczej. Jak pokazuje historia z ostatnich dekad, a w przypadku Wall Street jest to grubo ponad 100 lat, DJIA ma dziesiątki ekstremów, które wyznaczyły historyczny punkt zwrotny. Mowa o takich minimach jak denka z lat 1930, 1942, 1949, 1962, 1974, 1982, 1987 i wiele, wiele innych, po których zostało tylko wspomnienie. A poziomy przez nie wykształcone już nigdy więcej nie miały możliwości ponownej wizytacji jankeskiego indeksu.

O ile wszystkie maksima po 1900 r. do ubiegłego roku zostały wybite, o tyle fakt ten nie dotyczy dołków. Niby oczywiste, ale wymagające podkreślenia dla zrozumienia istotności teorii magnetyczności luk. Skoro DJIA wyrysował tak wiele ekstremów (w tym przypadku minimów), z których zaczynały się późniejsze fale hossy i nigdy nie ściągnęły do siebie rynku, to to samo zjawisko powinno dotyczyć także formacji GAP_w.

Do celów badawczych mogą posłużyć całkiem gęste szeregi czasowe. Liczba dostępnych danych jest całkiem przyzwoita jak na badania nad rynkami finansowymi, gdyż amerykański indeks jest notowany od XIX w. Jak łatwo policzyć, przedmiotem badań jest zbiór zawierający ponad 5000 tygodniowych świeczek, czyli całkiem niezła próba.

Od września 1904 do września 2023 r. doszło do wykształcenia się 284 tygodniowych luk hossy. Ze względu na charakter notowań z początku XX wieku, pod uwagę należałoby wziąć dane od 1929 r. Jak się okazuje, liczba zarejestrowanych przypadków pod nazwą GAP_w spadła w omawianym przedziale czasu aż o prawie 250 do 35. Wykorzystując skomplikowane działania matematyczne, okazuje się, że statystycznie co trzy–cztery lata pojawiało się tygodniowe okno hossy na wykresie. Bywały jednak takie okresy, kiedy przez ponad ćwierćwiecze (1987–2013) niedźwiedzie konsekwentnie blokowały każdą możliwość uformowania się luki. Nie licząc ostatnich dwóch przypadków, ale o tym za chwilę, na 33 formacje GAP_w tylko jedna nie została domknięta. Mowa o styczniowych wydarzeniach z 1975 r., kiedy to po silnych spadkach rynek startował do nowej, pokoleniowej hossy. Do dzisiaj na wysokości 671,5–678,4 pkt znajduje się wolna przestrzeń punktowa, do której DJIA nigdy już nie powrócił. Jednakże w pozostałych 32 przypadkach jankeski indeks zawsze wracał do tygodniowej luki hossy. Można powiedzieć, że krach w 1987 r. powstał tylko po to, aby niedźwiedzie zamknęły okno z 1986 r. Podobnie było w 2020 r., kiedy to DJIA, załamując swoje notowania, jednocześnie wypełnił swoje przeznaczenie – wrócił do uformowanej trzy lata wcześniej luki hossy. Nie inaczej było w październiku ubiegłego roku. Indeks blue chips zatrzymał się na listopadowej luce z 2020 r. Na chwilę obecną, nie licząc wyjątku z 1975 r., na wykresie DJIA obecne są dwa tygodniowe okna. Pierwsze to sprzed roku leżące na wysokości 31 119–31 161 pkt, drugie zaś z maja 2020 r. i czekające na benchmark w okolicy 24 700 pkt. Wygląda na to, że jankeskie byki wciąż nie odrobiły pracy domowej i bez wykonania odpowiedniej „cofki” ciężko będzie o nową, wiarygodną falę hossy. Luki czekają.

Nieco inaczej przedstawia się skuteczność teorii magnetyczności luk w przypadkach indeksów niemieckiego oraz polskiego. DAX od 30 lat domknął wszystkie okna spełniające przedmiotowy warunek. Ostatnie pojawiło się w styczniu 2023 r. i już w marcu niedźwiedzie wróciły do miejsca swojego przeznaczenia. Jeżeli chodzi o GPW i warszawskie indeksy, to także można zauważyć pewną regułę. Biorąc pod uwagę ostatnie ćwierćwiecze, WIG20 uformował 25 sztuk takowych formacji. Tylko raz i podobnie jak DJIA w 1975 r., tak w WIG20 w 2003 r. na początku megahossy pozostawił niedomkniętą przestrzeń na wykresie. Później już bykom nie udało się powtórzyć tego wyczynu. W 2009 r. domknięta została luka sprzed kilku lat. W październiku 2020 r. WIG20 cofnął się do poziomu 1500 punktów tylko po to, aby pozbawić ursusy argumentów za przyszłą bessą. Domknięte GAP_w i do góry.

W styczniu 2022 r. WIG20 rozpoczął atak szczytowy, ale poprzedzony luką. Zakończyło się to tym, że po dotarciu na wysokość 2429 pkt paliwo do wzrostów się skończyło, a wyrwa znajdująca się dwieście punktów niżej naciągnęła mechanizm bessy. I dzisiaj po kilkunastu miesiącach historia zaczyna się powtarzać. Powyborcza luka hossy zagościła na wykresie WIG20 oraz WIG. Euforia przelała się przez Książęcą 4, banki wystrzeliły na północ, wraz z nimi kluczowe benchmarki giełdowe. Jednakże jeżeli byki znad Wisły planują zbudować wiarygodną falę hossy, to w pierwszej kolejności powinny skupić się nad powrotem poniżej psychologiczny poziom 2000 punktów.

Budowanie scenariusza dla GPW na podstawie tylko i wyłącznie egzotycznej teorii magnetyczności luk wydaje się futurystyczne. Jednakże na jej podstawie już wielokrotnie udało się przewidzieć słabość popytu nad Wisłą. Skoro skuteczność tej koncepcji dla DJIA za ostatnie 100 lat wynosi ponad 97 proc., zaś od 2000 r. dla WIG20 wynik to 95 proc., to jak na prawa ekonomii jest to petarda informacyjna. Tym bardziej że DAX od 1996 r. wrócił do każdej ze swoich 33 tygodniowych luk hossy. A skoro historia wysyła jasne wskazówki, to warto mieć je na uwadze. A przy każdej nadarzającej się okazji warto uświadamiać inwestorskie pokolenia, zarówno te nowe, jak i poprzednie, że tygodniowe luki hossy lubią ściągać do siebie rynek. I to warto podkreślić. „Wężykiem, Jasiu, wężykiem”.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie