Owszem, czasem moim celem bywa wsadzanie kija w mrowisko, ale tylko po to, aby pobudzić do pracy uśpione synapsy. Słowo dżentelmen ma wiele znaczeń. Dzisiaj może kojarzyć się z mężczyzną, który swymi postępkami doprasza się o epitety z kategorii miłych i przyjemnych. Pojęcie swoje narodziny miało kilka wieków temu. Określało ono m.in. tego, który zamiast tytułu szlacheckiego miał gruby portfel i tym samym mógł się wkupić w towarzystwo wyższych sfer.
Powszechnie przyjęło się, że dżentelmen to taki gość, który uśmiecha się, przepuszczając panie przodem. Czy to do windy, czy na ruchome schody – ganz egal. Jednakże elokwencja poparta schludnością ma się nijak do opiekuńczości wobec płci pięknej. Tak naprawdę jegomość, który przepuszcza panie przodem, zachowuje się trochę niegrzecznie. No bo jak inaczej nazwać osobnika, który nie rozpoznawszy zagrożenia, jakie czyha za zakrętem, wysyła na potencjalną rzeź swą wybrankę czy też inną niewiastę? Tak naprawdę przepuszczenie pań przodem jest czynnością, za którą może odpowiadać gadzi mózg. Jest to najbardziej prymitywna część ludzkiego Deep Blue, gdzie takie hasła jak empatia czy świadomość nie istnieją. Liczy się zasada 4F. Jest to skrót myślowy tego, jak funkcjonuje nasz mózg w sytuacji zagrożenia życia. Ewolucja sprawiła, że neocortex pomimo swej doskonałości, w momentach krytycznych wyłącza się. Nie liczą się wówczas inteligencja, wspomnienia ani umiejętności lingwistyczne. To, co zostało zapisane na ewolucyjnej karcie perforowanej kilkanaście tysięcy lat wcześniej, wygrywa z galaretowatym komputerem wewnątrzczaszkowym. 4F bywa tłumaczone jako skrót od słów: Fight, Flight, Fear, Fawn. Są jeszcze inne wersje słów na F, ale przesłanie jest takie samo: liczy się przetrwanie, a nie dyplomacja.
Pojawia się zatem dylemat, czy pomimo milionów lat ewolucji istnieje coś takiego, jak bycie dżentelmenem? Dlatego też, szanowne czytelniczki, jeżeli w szczególnych sytuacjach jakiś pan przepuszcza was jako pierwsze, to możliwe, że działa on na własną korzyść. Panie przodem, ja poczekam. Dzisiaj jest to przejaw dobrego wychowania, ale dziesiątki tysięcy lat wcześniej było to niczym innym jak formą dominacji. Wchodząc do jaskini bez czołówki, trudno byłoby w ciemno ustalić spis mieszkańców, jaki czeka na nas z posiłkiem – albo na posiłek z nami w roli głównej. Dlatego też nie zawsze bycie pierwszym jest lepsze od bycia drugim.
Podobny fortel wykorzystywany jest w sztuce wojskowej. Generalicja rzadko pojawia się na placu boju. Jeżeli już, to znajduje się poza linią frontu. W pierwszej kolejności wysyła się tych, których strata zaboli najmniej. Trzeba się także liczyć z tym, że zawód zwiadowcy ma wysoką rotację wakatów. Dopiero po właściwym rozpoznaniu sytuacji, pierwszych bojach i ofiarach do przodu przesuwa się sztab oficerów. A po wygranej bitwie na polu walki stawia się generał z całą świtą. Jest to jedna z podstawowych zasad Sun Tzu, której mądrości stosowane były także na rynkach finansowych. Czy są nadal, po tym jak rozdmuchana polityka pieniężna banków centralnych (QE1, QE2… QEn) zmieniła DNA współczesnej ekonomii, okaże się w kolejnych latach. Do tej pory przyjęło się, że ze względu na kwestię płynności, podczas zmiany trendów, jako pierwsze do boju wchodzą mniejsze spółki.
Jak na razie na wykresach światowych indeksów widoczne są podręcznikowe oznaki końca hossy. Są one tak czytelne, że aż trudno w nie uwierzyć. Innym wytłumaczeniem może być to, że stały się już nieodłączną częścią handlu i nie zwracamy na nie uwagi. Czy podczas scalpingu jakiekolwiek znaczenie ma long term? Zresztą prawa fizyki także pokazują, że nie da się (jak na razie) połączyć ze sobą dwóch światów – tego mikro z makro. Najlepszym tego przykładem jest pojęcie grawitacji kwantowej, o której wiele się pisze, ale dowodów brak.