Na szczęście bunt rozpoczął się w piątek późnym wieczorem. Na szczęście, bo rynki finansowe nie mogły zareagować. Ja już w sobotę przed południem wyrażałem publicznie opinię, stawiając duży znak zapytania nad tym, czy bunt przetrwa do poniedziałku, kiedy rynki ruszą. Przetrwał jedynie do sobotniego wieczora.
Oczywiście w tej sytuacji reakcji rynków nie było. Można się zastanawiać, co by się stało, gdyby sytuacja rozwinęła się w innym kierunku, ale nie ma to większego sensu. Niepokojące było to, że w polskim dyskursie politycznym według mnie zdecydowanie dominowała nadzieja nad analizą. Poza tym osłabienie Putina (tak uważa cały świat, co niekoniecznie musi być prawdą) prowadzić może do mocnej reakcji władz Rosji, która zamaże to wrażenie, co wcale by się nam nie spodobało. Odłóżmy to jednak na przyszłość, bo na razie rynki wzięły to niejako „w biegu”.
Dla funduszy inwestycyjnych bardziej liczył się właśnie koniec kwartału i półrocza. To często (poza Polską, gdzie takich efektów nie widać) jest powód do mocniejszego windows dressing, czyli podciągania kursów akcji po to, żeby lepiej prezentowały się półroczne wyciągi przedstawiane klientom. Tym razem też tak może być i problemy producentów chipów (możliwe w USA kolejne ograniczenie w eksporcie układów scalonych do Chin) na dłużej Wall Street nie powinny zaszkodzić.
Czytaj więcej
Lipcowe posiedzenie Rezerwy Federalnej pokaże nam, w którym punkcie rynkowym jesteśmy. Będzie to najważniejsze wydarzenie najbliższego kwartału – uważa Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych w DI Xelion.
Lipiec może być jeszcze na rynkach interesujący, bo potem, w sierpniu, niewiele się będzie działo. Cała Europa w sierpniu jest na wakacjach, a banki centralne odpoczywają. W lipcu są jednak daty, które warto odnotować. Miesięczne dane z rynku pracy w USA zobaczymy 7 lipca, 12 lipca zobaczymy amerykańską inflację, 14 lipca rusza sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek, a 26 lipca kończy dwudniowe posiedzenie Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC).