Syndrom wtorku

Publikacja: 15.03.2001 17:13

Z koniunkturą na giełdzie chyba rzeczywiście nie jest najlepiej, bo informacje o tym, co dzieje się na GPW i światowych rynkach akcji, dotarły już do mediów, w których goszczą dość rzadko.

W radio Zet usłyszałem, że we wtorek spadki na naszej giełdzie były dużo mniejsze, niż spodziewali się tego analitycy, a ich powodem jest rozczarowanie firmami zaawansowanych technologii. W Panoramie w drugim programie TVP można było usłyszeć, że amerykańscy inwestorzy liczą na poprawę koniunktury w związku ze spodziewaną kolejną obniżką stóp procentowych.

O tym, co dzieje się na GPW, wypowiedział się także na pierwszej stronie wczorajszego PARKIETU prezes Rozłucki: ? Obecnej przeceny na GPW nie można określać mianem krachu. Nie mamy bowiem do czynienia z objawami panicznej wyprzedaży akcji. (...) Po gwałtownym spadku na rynku amerykańskim spodziewałem się we wtorek na GPW większej przeceny. Jestem mile zaskoczony, bo sesja w Warszawie zakończyła się niewielkim wzrostem.

Prezes giełdy nie powinien zabierać głosu na temat koniunktury na rynku, bo nie taka jest jego rola. Przecież jeszcze brzmi mi w uszach wielokrotnie powtarzane przez prezesa Rozłuckiego zdanie, że w długim terminie akcje są najlepszą inwestycją. Jeśli na przykład kupiłem w 1992 roku walory pozytywnie ocenianego przez analityków (przez bardzo długi czas) Exbudu po 9 złotych i trzymałem je przez 9 lat (dziś kosztują 24 zł), to, uwzględniając inflację, gdzie jest mój zysk? Może trzymałem za krótko? Dużo lepiej zrobiłbym zakładając lokatę w banku, nie mówiąc już o regularnym kupowaniu obligacji. Wystarczy przejrzeć wykresy naszych spółek, by przekonać się, że takie stwierdzenie jest prawdziwe tylko w bardzo nielicznych przypadkach. Ale nie o tym miało być, lecz o koniunkturze.

Słuchając tych wszystkich wypowieedzi można było odnieść wrażenie, że giełdowa rzeczywistość składa się tylko z sesji wtorkowej. Mało tego, chwilami mogło się wydawać, że tak w ogóle to my jesteśmy najlepsi na świecie! (? Zachowaliśmy się lepiej niż giełdy zachodnioeuropejskie, co świadczy o dużej odporności nerwowej rodzimych inwestorów). Otóż fakty są takie, że w cztery sesje przed wtorkiem indeks największych spółek WIG20 spadł o 10%, a TechWIG stracił prawie 20%. W sobotę, 10 marca, trend spadkowy miał swoje pierwsze urodziny, jeśli brać pod uwagę indeks WIG20. Swoją drogą, to nie słyszałem strzelających korków od szampana, nikt też nie życzył solenizantowi ?100 lat?. W poniedziałek i we wtorek na otwarciu trzeba było równoważyć rynek kontraktów terminowych na TechWIG, bo spadki przekraczały 10%. Inwestorzy mogli w jedną sesję zostać bankrutami i to nie jest krach? Postrzeganie koniunktury przez pryzmat wtorku to po prostu dezinformacja, w chwili, kiedy tak naprawdę od roku szaleje bessa.

Warto sobie uzmysłowić, że sytuacja jest poważna. Bessa trwa w najlepsze, a obroty na akacjach na GPW są coraz niższe i jeśli indeksy dalej będą spadać albo co najgorsze spadną nisko i nie będą w stanie się podnieść, to istnienie tego rynku będzie zagrożone. Dlaczego? Bo część inwestorów zbankrutuje, a druga część po prostu ucieknie tam, gdzie handel jest płynny i tani.

Tomasz Jóźwik

PARKIET

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów