Wiele wskaźników makroekonomicznych publikowanych w ostatnim czasie przyciągało uwagę komentatorów, ale jeden pozostawał zdecydowanie w cieniu. Tym wskaźnikiem była podaż pieniądza. Z reguły zresztą wskaźnik ten nie wywołuje większych emocji wśród uczestników rynków finansowych. Sam szeroki agregat podaży pieniądza, czyli M3, nie przekłada się bezpośrednio na ruchy aktywów finansowych. Ciekawy natomiast w tym kontekście wydaje się tzw. najwęższy agregat, czyli M1.
Warto wyjaśnić, iż poszczególne agregaty monetarne oznaczane są literą M oraz rosnącymi, w miarę zmniejszającej się płynności wchodzących w ich skład aktywów, symbolami cyfrowymi. NBP, który prowadzi statystykę poszczególnych miar pieniądza, publikuje je w układzie od M0 do M3. Jak więc łatwo zauważyć, agregat M1 jest bardzo płynny. Obejmuje pieniądz gotówkowy w obiegu poza sektorem bankowym oraz depozyty płatne na żądanie. Przez depozyty płatne na żądanie rozumie się środki zdeponowane w banku na nieoznaczony termin, które mogą być podjęte z rachunku bez utraty należnego oprocentowania – najczęściej chodzi o środki zgromadzone na rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych. Analiza dynamiki zmian tego wskaźnika wskazuje na jego dosyć dobre właściwości prognostyczne w odniesieniu do dynamiki aktywności gospodarczej. Tak jest zarówno w Polsce, jak i na przykład w strefie euro, gdzie – jak wynika z badań analityków zajmujących się tym rynkiem – wskaźnik ten z około rocznym wyprzedzeniem wskazuje na zmianę trendów PKB dla całej strefy euro. W Polsce już samo zestawienie dynamiki zmian podaży pieniądza M1 i dynamiki zmian PKB wskazuje na prostą zależność.
Otóż wzrostowi podaży pieniądza towarzyszy wzrost dynamiki PKB i na odwrót. Dlaczego tak się dzieje ? Gdy rośnie podaż pieniądza, zwiększają się zasoby pieniężne ludności i podmiotów gospodarczych. W efekcie podmioty te dysponują nadwyżką siły nabywczej, którą niwelują poprzez dodatkowe wydatki. Prowadzi to do wzrostu globalnego popytu w gospodarce i stanowi czynnik wzrostu zagregowanego PKB. Analiza danych, począwszy od stycznia 1999 r. aż do stycznia br., jednoznacznie wskazuje na relatywnie silną korelację między zmianami dynamiki agregatu M1 a PKB. W tym też okresie za każdym razem, gdy dynamika M1 obniżała się, podobny proces obserwowaliśmy w przypadku PKB, gdy zaś rosła, w ślad za tym wzrastał PKB. Przy czym wzrost ten postępował z opóźnieniem około sześciu miesięcy.
W ostatnim cyklu dynamika zmian podaży pieniądza M1 pnie się w górę już od września 2014 r., gdy tymczasem PKB po osiągnięciu „dołka" w III kwartale ub.r. (2,5 proc. rok do roku) odbił, rosnąc w ostatnim kwartale 2016 r. do 2,7 proc. Zatem oba „dołki" dzieli aż 24 miesiące – to wyraźne zaburzenie dotychczasowych tendencji, które może wynikać z pojawienia się w Polsce deflacji cen konsumpcyjnych właśnie w II połowie 2014 r. Pomimo jednak pewnych zaburzeń wzrost dynamiki podaży agregatu M1 ewidentnie sugeruje wejścia tempa aktywności gospodarczej na wyższą trajektorię wzrostu w najbliższych kwartałach.