Czerwiec pełen wydarzeń

Czerwiec na rynkach finansowych od początku nie zapowiadał się spokojnie. Odnotować trzeba, bo sytuacja szybko się zmienia, że tekst pisany był 18 czerwca. W Polsce wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Ten wybór nie wystraszył zagranicy, mimo że niektórzy komentatorzy wieszczyli przecenę akcji i złotego.

Publikacja: 24.06.2025 06:00

Piotr Kuczyński, analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński, analityk, DI Xelion

Foto: tvrp.pl

Inne jednak były zamiary inwestorów zagranicznych, którzy od dwóch lat stali za polską hossą. Mieli portfele pełne polskich akcji, więc musieli opanować sytuację. Bardzo szybko popyt pokazał, że „Polacy, nic się nie stało”, a WIG20 konsolidował się nad poziomem 2700 pkt. Plusem dla rynku było to, że zniknęła zapowiadająca dalsze spadki formacja głowy z ramionami. Taka negacja formacji uznawana jest wręcz za sygnał kupna, ale nie należy za bardzo się tym przejmować.

Zagranica, zakładając, że będzie chciała polskie akcje sprzedawać, ma dwie drogi. Pierwsza to trend boczny w obszarze 2660–2860 pkt i dystrybucja akcji. Druga to doprowadzenie do paniki kupna i wtedy pozbywanie się akcji. Wybór drogi zależy od tego, co będzie się działo w otoczeniu Polski, czyli od geopolityki. A w niej dużo się od połowy czerwca wydarzyło.

13 czerwca Izrael zaatakował Iran, który odpowiedział mu rakietami, których część pokonywała Żelazną Kopułę. Skutkiem tej wojny było to, że ropa zdrożała o około 9 proc. (w dwa dni wypełniła zakres wynikający z analizy technicznej), złoto umiarkowanie drożało, a dolar na chwilę odzyskał status bezpiecznej przystani i się umacniał. Inwestorzy na rynkach akcji nie wiedzieli, co mają zrobić. Indeksy naprzemiennie (szczególnie na Wall Street) spadały i rosły, ale widać było jedynie niepokój, a nie panikę.

Wielu obserwatorów rynków (łącznie ze mną) ze zdziwieniem obserwowało to, co działo się na izraelskiej giełdzie. TA-125, główny indeks izraelskiej giełdy, nieco tracił tuż przed rozpoczęciem wojny. Po jej rozpoczęciu, w niedzielę 15 czerwca (giełda izraelska pracuje w niedzielę), indeks zanurkował, ale kończył sesję niewielkim wzrostem, a potem już rósł, ustanawiając rekordy wszech czasów.

Przed wojną wszyscy bali się tego, że Iran wyprodukuje bombę atomową i zmiecie Izrael z mapy. Ryzyko inwestycyjne rosło wraz ze słowami polityków. A przecież politycy lubią straszyć, bo wtedy elektorat skupia się wokół flagi… Okazało się, że Izrael może nad Iranem robić, co tylko chce, co rodziło wręcz chęć zmiany irańskiego rządu. Gdyby to się udało, to zniknęłoby zagrożenie dla Izraela. W tej sytuacji ryzyko inwestycyjne malało, więc indeksy rosły.

Reklama
Reklama

Na innych giełdach wpatrywano się przede wszystkim w cenę ropy, bo oprócz wzrostu jej cen skutki dla reszty świata tej wojny będą ograniczone (wzrost inflacji). Gdyby jednak Iran zamknął cieśninę Ormuz, to cena ropy wzrosłaby o dalsze 50 proc., co znacznie utrudniłoby zwalczanie inflacji przez Fed (również przez RPP). To zaś zmusiłoby USA do mocnej reakcji, co zakończyłoby okres spokoju na rynkach.

Porzućmy na chwilę geopolitykę. W czerwcu odbyło się też w USA posiedzenie FOMC-u (Federalny Komitet Otwartego Rynku), a w Polsce Rady Polityki Pieniężnej. W wyniku obu posiedzeń stopy pozostały bez zmian i nikt nie odczekiwał innego rozwiązania. Prognozy w USA jednak się zmieniły w porównaniu z marcem. PKB w tym roku wzrośnie o 1,4 proc., a nie o 1,7 proc. Inflacja PCE wyniesie 3 proc., a nie 2,7 proc. Coraz bliżej do stagflacji, co pokazywał również komunikat po posiedzeniu (bez użycia słowa „stagflacja”). Nadal większość członków FOMC-u oczekuje dwóch cięć stóp, ale nieznacznie mniejsza jest liczba gołębi.

Jerome Powell, szef Fedu, podczas konferencji prasowej nadal nie był przekonany co do tego, kiedy i jak mocno stopy spadną. Nawiasem mówiąc, pojawiają się opinie, zgodnie z którymi prezydent Trump może już, wyprzedzająco, nominować nowego szefa Fedu. Wtedy do maja 2026 r. (koniec kadencji) nadal szefem Fedu byłby Jerome Powell, ale słowa nowego nominata mogłyby bardzo zaszkodzić wiarygodności Fedu i dodatkowo osłabić dolara.

W Polsce po posiedzeniu RPP zadziwiająca była nie treść, lecz forma konferencji prasowej. Prezes Adam Glapiński w ciągu 8 minut przedstawił powody pozostawienia stóp bez zmian, potem odpowiedział (krótko) na dwa pytania. W sumie konferencja trwała 14 minut, co w porównaniu z nawet dwugodzinnymi konferencjami prezesa musiało nieco dziwić. Komentatorzy dopatrzyli się w tej konferencji większej liczby jastrzębich akcentów, ale nadal uważam, że na posiedzeniu w lipcu odbędzie się dyskusja nad projekcją inflacji, a decyzja o obniżce zapadnie we wrześniu (w sierpniu nie ma posiedzenia).

Warto odnotować, bo to dla rynków jest bardzo ważne, że odbyło się posiedzenie TSUE w sprawie kredytów złotowych ze wskaźnikiem WIBOR. Zaskoczenie nie było, bo przecież ten wskaźnik jest nie do podważenia. Nawet pełnomocnik powoda podczas tego posiedzenia bardzo wyraźnie tak właśnie mówił. Chodzi więc jedynie o to, czy banki właściwie informowały klientów. Sąd postanowił, że zostanie wydana opinia rzecznika generalnego TSUE (11 września 2025 r.). Z tego wynika, że wyrok zapadnie kilka miesięcy później – najprawdopodobniej w I połowie 2026 r.

Zakładam, że kredytobiorcy nie powinni liczyć na pozytywne dla nich orzeczenie w tej sprawie. Nadal jednak wisi nad rynkiem sprawa podatku od „nadmiarowych zysków” banków. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego podatku, ale niektórzy politycy bardzo namawiają do jego zastosowania. To rzeczywiście przydałoby się budżetowi i politykom chcącym obłaskawiać elektorat. Dla GPW oznaczałoby to zakończenie hossy, bo przecież banki to większość dużych, płynnych, spółek lubianych przez zagranicę.

Reklama
Reklama

Na koniec kilka zdań o tym, co od kwietnia było na miejscu pierwszym, czyli o wojnie handlowej prezydenta Trumpa. Małym plusem było to, że USA i Chiny przedłużyły wstępne porozumienie zawarte w maju w Genewie. W drugiej dekadzie czerwca nie było żadnego porozumienia USA z innymi krajami. Trump twierdził, że ustalony w kwietniu czas moratorium na „cła wzajemne” nie zostanie 8 lipca przedłużony, a Scott Bessent, sekretarz skarbu USA, mówił, że to jest możliwe. Taka gra na dwie ręce. Unia swoją odpowiedź na cła zawiesiła do 14 lipca. Wielką niewiadomą jest to, co będzie się działo po tych terminach. Być może uda się USA jakoś dogadać ze wszystkimi, ale z umową z Unią Europejską może być problem, bo przecież Trump z całego serca Unii nie lubi, czego wcale nie ukrywa. W każdym razie na rynkach finansowych I połowa lipca może być nadal bardzo burzliwa.

Felietony
Związanie informacją poufną
Felietony
Bariery identyfikacji
Felietony
Na tropach zrównoważonego rozwoju Azji
Felietony
Czy niższe marże to koniec hossy?
Felietony
Trudne finanse
Felietony
Szukając źródeł zielonej Amazonii
Reklama
Reklama