K jak kompetencje

Głównym priorytetem w zakresie polityki społeczno-gospodarczej muszą jak najszybciej stać się kwestie szeroko rozumianych inwestycji w kapitał ludzki.

Publikacja: 17.10.2020 05:00

Andrzej Halesiak, ekonomista, członek TEP i Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego

Andrzej Halesiak, ekonomista, członek TEP i Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego

Foto: materiały prasowe

Bywa, że w celu prostego zaprezentowania swoich koncepcji ekonomiści wykorzystują symbole. Szczególne pole do kreatywności w tym względzie stwarzają recesje. Można bowiem tworzyć różne ścieżki wyjścia z nich, a to w kształcie litery V, czasem W, innym razem U czy L. Niedawno do tego kryzysowego alfabetu dołączyła literka K. Ma ona symbolizować takie odbicie, w którym po gwałtownym załamaniu część sektorów wchodzi na ścieżkę szybkiego i mocnego odbicia (ramię K wzniesione do góry), ale równocześnie inne wpadają w trwały trend spadkowy (ramię K skierowane w dół).

Litera K jest całkiem zgrabną ilustracją oczekiwań co do odbicia koniunktury. Dla mnie jednak jest ona także symbolem dwóch innych procesów. Po pierwsze głębokich zmian strukturalnych w społeczeństwach i gospodarkach, jakie zapoczątkowała pandemia (nieco już o nich pisałem w „Pandemia, roboty i nowy system społeczno-gospodarczy", „Parkiet", 5 maja 2020 r.), pojawiania się nowych rozwiązań, instytucji oraz równoczesnego wymierania innych. Po drugie litera K dobrze symbolizuje także proces szybkiego różnicowania sytuacji poszczególnych krajów w perspektywie nadchodzących lat – choć wszyscy doznali szoku, dla jednych stanie się on okazją, by „wystrzelić", dla innych zaś przełoży się na cywilizacyjny regres. Obydwa te wątki – zmian strukturalnych i sytuacji poszczególnych krajów – są ze sobą ściśle powiązane. Ci, którzy szybko się zorientują, że zachodzące zmiany mają głęboki charakter strukturalny, znajdą się w gronie wygranych. Ci zaś, którzy uznają, że celem jest to, by „przywrócić starą normalność", popadną w regres.

W tym kontekście pojawia się pytanie o politykę gospodarczą, potrzebną do tego, by w średnim terminie znaleźć się na górnym ramieniu litery K, na trajektorii ekspansji i rozwoju. Patrząc na podejmowane w różnych krajach działania, dość powszechnie uznaje się, że polityka ta powinna koncentrować się na dwóch elementach: i) na zapewnianiu płynności firm oraz ii) inwestycjach publicznych. To istotne elementy układanki w krótkim okresie, ale już z punktu widzenia średnio- i długofalowej perspektywy nie najważniejsze. Co więcej zbyt długie hibernowanie gospodarki (firm i branż) poprzez „zalewanie ich pieniędzmi", to prosta droga do tego, by zmiany strukturalne przegapić, a nawet je uniemożliwić. Z kolei koncentrowanie się na inwestycjach publicznych, może paradoksalnie zaciemnić obraz – koniunktura trochę się poprawi i politycy szybko uznają, że ich zadanie zostało już wykonane.

Tymczasem w sytuacji, jaką mamy, kluczowym obszarem, wymagającym skutecznej odpowiedzi polityki społeczno-gospodarczej jest kwestia wiedzy i kompetencji. Szybko rozwijające się i nowo powstające firmy i sektory będą wymagać innego zestawu wiedzy/kompetencji niż te, które są dziś powszechnie dostępne. Z kolei zapotrzebowanie na te powszechnie dostępne kompetencje będzie szybko spadać. Jeśli tego problemu się nie zauważy i nie zaadresuje, to w gospodarce niemożliwe stanie się osiągnięcie optimum. Z jednej strony nowoczesne i innowacyjne firmy nie będą w stanie pozyskać potrzebnych pracowników, co ograniczy ich rozwój. Z drugiej wśród pracowników rosnąć będzie rzesza tych, których kompetencje okażą się niewystarczające, by znaleźć dobrze płatną i satysfakcjonującą pracę. Jednym słowem zaniedbanie kwestii kompetencji to najprostszy przepis na gospodarczy i społeczny regres.

By nie być gołosłownym, warto przywołać kilka liczb z analizy McKinsey „The future of work in Europe". I tak do 2030 r. zapotrzebowanie na tak zwane podstawowe umiejętności poznawcze (np. wprowadzanie danych, prosta ich obróbka itp.) spadnie w Europie o blisko 30 proc. Spadek zapotrzebowania na pracę fizyczną i manualną ma z kolei wynieść blisko 20 proc. Wzrost natomiast zostanie odnotowany, jeśli chodzi o kompetencje techniczne i technologiczne (zaawansowane umiejętności w zakresie IT, badań naukowych itd.) oraz społeczne i emocjonalne (umiejętności interpersonalne, empatia, uczenie/szkolenie innych itp.). I będą to zwyżki bardzo duże, w pierwszym przypadku o blisko 40 proc., a w drugim o 30 proc.

To jednoznacznie wskazuje, że głównym priorytetem w zakresie polityki społeczno-gospodarczej muszą jak najszybciej stać się kwestie szeroko rozumianych inwestycji w kapitał ludzki. I to na wszystkich etapach, począwszy od edukacji podstawowej, poprzez kształcenie zawodowe, kształcenie ustawiczne. Potrzebne są pilne zmiany w odniesieniu do tego, co i jak się naucza oraz jakie kompetencje kształtuje.

Ważną rolę do odegrania mają także nowe rozwiązania instytucjonalne związane z funkcjonowaniem rynku pracy, w tym m.in.: zrównanie w prawach (ochrona) i obowiązkach (składki) wszystkich form zatrudnienia, zmiana roli urzędów pracy (doradztwo karier), tworzenie rozwiązań wspierających dawanie pracownikom drugiej czy trzeciej szansy (jeśli chodzi o wykonywany zawód).

To wyzwanie odnoszące się do wiedzy i kompetencji pracowników dotyczy także naszego kraju. Potrzebujemy radykalnych zmian we wszystkich wspomnianych wyżej obszarach, o czym wielokrotnie już w swych felietonach pisałem (np. „Globalna przewaga dzięki edukacji", „Parkiet", 28 kwietnia 2019 r., „Jak dalej gonić zachód", „Parkiet", 24 września 2019 r.). Tylko bowiem połączenie „miękkich" reform instytucjonalnych i kontynuacja inwestycji w „twardą" infrastrukturę może sprawić, że za kilka lat będziemy mogli z satysfakcją stwierdzić, że znaleźliśmy się na tym ramieniu K, które wzniesione jest do góry.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów