Drugi tydzień października należał zdecydowanie do niedźwiedzi. Indeksy WIG20 i mWIG40 straciły po ponad 3,5 proc., a sWIG80 nieco ponad 2 proc. Przełamane zostały ważne wsparcia i od strony technicznej droga do pogłębienia zniżki jest w zasadzie wolna. Zwłaszcza że impuls spadkowy przyszedł do nas z Wall Street, które do niedawna uznawane było jednak za bezpieczną przystań. Jastrzębi Fed, skok rentowności obligacji skarbowych, niewyparzony język Donalda Trumpa i pogorszenie sytuacji spółek technologicznych spowodowały silne spadki S&P 500 i Nasdaq, które rozlały się na inne rynki – w Azji i w Europie. Regionalnie nie sprzyja nam dodatkowo konflikt na linii Włochy–Bruksela, który zostawia spory odcisk chociażby na wykresie niemieckiego DAX-a. W takich warunkach trudno oczekiwać, by Warszawa stała się giełdową zieloną wyspą. Nam też się dostaje, a że tracimy już od dłuższego czasu, to znów zasadne staje się używanie słowa „bessa". Przynajmniej w odniesieniu do małych spółek. Indeks sWIG80 stracił bowiem od szczytu ostatniej hossy już ponad 30 proc., a więc umowna granica rynku niedźwiedzia (20 proc.) została już dawno przekroczona. Indeks wyznaczył w minionym tygodniu nowe minimum trendu 11 169 pkt. Tak nisko kurs nie był od maja 2013 r. Segment maluchów jest bardzo słaby, o czym świadczy chociażby to, że nie potrafi wykorzystać chwilowego odbicia (jak np. w piątek), by wykonać korektę wzrostową.
Umowną granicę bessy przekroczył też mWIG40. Indeks średnich spółek wrócił bowiem w minionym tygodniu poniżej 4000 pkt. Aktualny dołek trendu znajduje się przy 3904 pkt i jest to najbliższe wsparcie. Jego przełamanie będzie oczywiście książkowym sygnałem do kontynuacji bessy. Oporem natomiast jest ostatni lokalny szczyt – 4198 pkt. Jego przełamanie dałoby szanse na zbudowanie wzrostowego układu, a w konsekwencji na silniejsze odreagowanie lub zmianę trendu. Na ten jednak moment – zarówno od strony technicznej, jak i fundamentalnej – zasady gry z trendem nakazują, by spodziewać się pogłębienia dołka.
Najbardziej korzystna wciąż jest sytuacja na wykresie WIG20. Wprawdzie indeks przełamał 2200 pkt, a więc linię szyi budowanej ostatnio formacji głowy z ramionami (choć jej wymowa jest słabsza, bo RGR nie powstało na szczycie cenowym), ale w piątek zdołał domknąć czwartkową lukę. To sugeruje, że najbliższe dni mogą przynieść powrót nad przełamane wsparcie. Tak więc na ten tydzień oporem jest 2200 pkt. Z kolei przełamane czwartkowe minimum będzie sygnałem sprzedaży z zasięgiem minimum na 2100 pkt, choć niektórzy analitycy widzą w takim scenariuszu zejście nawet na 2000 pkt. Pamiętajmy jednocześnie, że wiele zależeć będzie od nastrojów na Wall Street. To stamtąd przyszedł impuls sprzedażowy, więc stamtąd oczekujemy impulsów wzrostowych.