Wyhamowanie wzrostu stóp i inflacji wskazuje się jako jeden z czynników odbicia sprzedaży mieszkań w IV kwartale wobec dołka z III kwartału ub.r. Z drugiej strony nie rośnie już oprocentowanie bezpiecznych instrumentów – lokat bankowych i obligacji skarbowych. Ostatnie raporty mówią o tym, że banki wręcz zaczynają obniżać oprocentowanie.

Inwestorzy w blokach

Analitycy PKO BP wskazali w komentarzu, że przez większość 2022 r. Polacy wypłacali pieniądze z TFI i z giełdy oraz zaprzestali lokować w nieruchomościach. Mimo że ex post można stwierdzić, że lokaty co najmniej w I półroczu 2022 r. nie dały ochrony przed inflacją, to zainteresowanie depozytami terminowymi wciąż nie słabnie, co eksperci utożsamiają ze słabnącymi oczekiwaniami inflacyjnymi konsumentów.

– W naszej ocenie skala spadku popytu inwestycyjnego na rynku mieszkaniowym w 2022 r. względem lat 2020–2021 jest większa niż spadku popytu konsumpcyjnego. Obserwujemy choćby relatywnie silniejszy spadek sprzedaży nieruchomości w miejscowościach z walorami turystycznymi, co wspiera tezę o silnym odpływie inwestorów – mówi „Parkietowi” Wojciech Matysiak, szef zespołu analiz nieruchomości w PKO BP. – W tym samym czasie odnotowaliśmy bardzo silny wzrost oszczędności na lokatach. Ponadto zaobserwowaliśmy, że w największym stopniu zmiany struktury oszczędności dokonały zamożniejsze gospodarstwa domowe, a więc te, które wcześniej były bardzo aktywne na rynku mieszkaniowym. W kontekście przyszłości warto podkreślić, że w przeciwieństwie do okresu nieruchomościowej bessy z lat 2008–2012, obecnie notujemy bardzo silną nadwyżkę depozytów nad kredytami gospodarstw domowych. Są to środki, które w sytuacji zmiany warunków rynkowych mogą ponownie szybko popłynąć na rynek mieszkaniowy – dodaje.

Apetyt na ryzyko

– Mimo lekkiej korekty oprocentowania lokat bankowych są one średnio licząc wciąż bardziej dochodowe niż wynajem mieszkań. Różnica rentowności netto na poziomie około 1 pkt proc. nie wydaje się na pozór znaczna, jednak po uwzględnieniu relatywnego ryzyka i nakładów pracy przewaga zarabiania na lokatach jest wciąż ewidentna – komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – W czasach tak mocno utrwalonej niepewności jutra niewielka obniżka oprocentowania lokat bankowych, do tego bez jakiejkolwiek gwarancji trwałości ruchu, to zdecydowanie za mało na odczuwalne pobudzenie popytu inwestycyjnego na mieszkania – zaznacza.

– Co prawda już od kilku miesięcy mamy do czynienia z optymalizacją oferty lokat, ale to jeszcze nie są ruchy tak znaczące, aby zupełnie zmienić kierunek, w którym podążają pieniądze Polaków. Jeśli jednak stopy procentowe nie będą podnoszone, a w drugiej połowie roku zaczną się nawet obniżki, to w konsekwencji zobaczymy malejące napływy na depozyty, a większe np. na giełdy, do funduszy czy na rynek nieruchomości – mówi Bartosz Turek, analityk HRE Investments. – Na popyt gotówkowy powinniśmy dziś patrzeć raczej nie przez pryzmat lokat, ale straszenia ograniczaniem zakupów mieszkań, wyższym podatkiem PCC czy perspektywą wejścia programu tanich kredytów. Są to trzy czynniki, które mogą dziś skłonić zamożniejszych rodaków do tego, aby zdążyć jeszcze kupić mieszkanie przed wzrostem popytu, zakazem lub wyższymi kosztami – dodaje.