– Dostaliśmy po 500 zł. O niczym nie zostaliśmy uprzedzeni. To się zdarzyło pierwszy raz, odkąd tu pracuję, czyli 35 lat – mówi Jan Smoleń, przewodniczący Solidarności, największego związku zawodowego w Ponarze. – Zamierzamy wyjaśnić tę sprawę z zarządem i ewentualnie podjąć dalsze kroki. Nie mogę powiedzieć nic więcej, sytuacja jest bardzo napięta – dodaje. Spotkanie ma się odbyć dziś – wczoraj nie było zarządu w Wadowicach.

Dlaczego spółka wypłaciła tylko część pensji? Nie otrzymaliśmy odpowiedzi od prezesa Jana Godłowskiego – był w podróży służbowej.Wadowicka firma od marca redukuje zatrudnienie. Na początku roku chciała do końca czerwca zwolnić około 100 z 493 osób, wypłacając im odprawy. – Do tej pory pracę straciło 64 pracowników. Nie było rozmów o dalszych zwolnieniach grupowych, jednak ponad 100 osób jest zatrudnionych na czas określony i można je zwolnić z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia.

Spodziewamy się, że zarząd z tego skorzysta – mówi Smoleń. Do września w Ponarze obowiązuje również porozumienie w sprawie „urlopów postojowych” – gdy zamówień jest mniej, pracownicy idą na urlop, pobierając 70 proc. wynagrodzenia.

W I kwartale wadowicka firma miała 8,3 mln zł przychodów (rok wcześniej 16,1 mln zł) oraz 0,8 mln zł straty operacyjnej i 3,2 mln zł straty netto (wobec odpowiednio 0,6 mln i 1,1 mln na plusie rok wcześniej). Oprócz zajmowania się podstawowym biznesem, zarząd ma dużo pracy porządkując sprawy na poziomie grupy kapitałowej. Fatalna polityka inwestycyjna doprowadziła do tego, że Ponar musiał w 2008 roku zawiązać potężne rezerwy, ponosząc 126 mln zł skonsolidowanej straty netto, przy 1,3 mln zł straty operacyjnej.

WZA podsumowujące ubiegły rok odbędzie się 30 czerwca. Inwestorzy będą musieli m.in. podjąć uchwałę w sprawie kontynuowania działalności przedsiębiorstwa.