– Część działań już rozpoczęliśmy. Dotyczyły głównie kosztów mediów, surowców, usług, a także wynagrodzeń – mówi prezes Gulka.
Spółka jest w trakcie przenoszenia produkcji przekaźników z Litwy do swojego zakładu na Ukrainie, gdzie koszt pracy jest niższy. Prezes dodaje, że renegocjowano kilka umów z klientami zagranicznymi. Zarząd zapowiada, że będą również likwidowane nierentowne spółki zagraniczne. Efekty mają być widoczne w 2011 r. – przekonuje Gulka. Jednocześnie informuje, że prowadzone są negocjacje z kilkoma bankami w sprawie udzielenia Relpolowi kredytu obrotowego.
Pierwszy kwartał był dla grupy podobny do kilku poprzednich. Obroty wyniosły 19,4 mln złotych, a strata netto 2,76 mln złotych. Prezes Gulka nie chce mówić o zsumowanych wynikach za pierwsze sześć miesięcy. – Nie mogę na razie zdradzać szczegółów, tym bardziej że nie wszystkie koszty są rozliczone, a półrocze obrachunkowo nie jest jeszcze zamknięte.
Mogę tylko powiedzieć, że drugi kwartał operacyjnie wygląda lepiej od pierwszego. Planujemy jednak utworzyć rezerwy na zapasy, co pogorszy ostateczny wynik finansowy – mówi Gulka. Giełdowy producent przekaźników elektrycznych od trzech lat regularnie notuje duże straty. W tym czasie trzy razy zmieniał się prezes przedsiębiorstwa.
– Firma mocno ucierpiała w wyniku kryzysu gospodarczego. Dotknęły ją straty na opcjach walutowych i załamanie eksportu, szczególnie na Wschód (spółka wysyła za granicę ok. 60 proc. produkcji – red.) – przypomina Gulka.