Do tej pory, poza pojedynczymi niewielkimi projektami, w których brała udział jako podwykonawca, nie realizowała żadnych zadań eksportowych.

Przedstawiciele Taleksu twierdzą, że firma bardzo ostrożnie podchodzi do ekspansji zagranicznej. – Na początek otworzyliśmy niewielkie biuro handlowe, które ma pozyskiwać klientów z lokalnego rynku. Kontrakty będziemy realizowali w oparciu o pracowników z oddziału w Cieszynie – mówi Szymon Górecki, rzecznik giełdowej spółki. Twierdzi, że dopiero po zdobyciu większej liczby zamówień lub w przypadku realizacji dużego projektu Talex zdecyduje się na zatrudnienie większej liczby pracowników w Czechach.

Technologiczna spółka chce sprzedawać za Olzą, podobnie jak w Polsce, usługi z obszaru obsługi IT firm wielodziałowych. W naszym kraju z takiej oferty korzystają m.in. BZ WBK czy Lukas Bank, w których Talex dba o sprawne funkcjonowanie całej infrastruktury IT. – Tego typu zadania leżą poza zasięgiem mniejszych przedsiębiorstw – zwraca uwagę Górecki. Talex ma w Polsce kilkanaście oddziałów i zatrudnia ponad 250 osób.

Rzecznik nie chce zdradzać, jakiej sprzedaży na rynku czeskim Talex oczekuje w tym roku i latach następnych. – Liczymy, że w tym roku zdobędziemy pierwsze zamówienia – mówi. Firma będzie szukała ich m.in. wśród polskich firm, które już współpracują z Taleksem i mają filie w Czechach.

Poznańska spółka miała w I półroczu 47,2 mln zł przychodów wobec 39,2 mln zł rok wcześniej. Strata netto sięgnęła 2,2 mln zł. W poprzednim roku wynosiła 0,85 mln zł. – Nasze wyniki są silnie sezonowe. Tradycyjnie najlepszy jest IV kwartał. W tym roku będzie podobnie – mówi Górecki. Uważa, że że II półrocze powinno być wyraźnie lepsze niż pierwszych sześć miesięcy. – Chcielibyśmy zakończyć rok na plusie i móc, podobnie jak w poprzednich latach, wypłacić dywidendę akcjonariuszom – podsumowuje. Z zysku za 2010 r. (wyniósł 2,24 mln zł) Talex wypłacił po 50 gr dywidendy na akcję. Na GPW papiery firmy kosztowały w poniedziałek 10,55 zł.