W trzy lata spłacimy zaciągnięte kredyty inwestycyjne

Rozmowa dnia z Wioletą Bartosz, członkiem zarządu Barlinka, największego w kraju producenta drewnianych podłóg

Aktualizacja: 18.02.2017 08:31 Publikacja: 19.03.2012 00:59

Wioleta Bartosz, członek zarządu Barlinka Fot. M.P.

Wioleta Bartosz, członek zarządu Barlinka Fot. M.P.

Foto: Archiwum

Pomimo nie najlepszej sytuacji w branży materiałów budowlanych, w ubiegłym roku Barlinek poprawił przychody o ponad 10 proc. Jak będzie w tym roku?

Chcielibyśmy utrzymać dynamikę sprzedaży z 2011 r. Liczymy na rozszerzenie oferty o nowe produkty (np. parkiet dwuwarstwowy) oraz na zwiększenie mocy produkcyjnych. Obecnie wykorzystujemy je w niespełna 80 proc. Stosunkowo duże zainteresowanie obserwujemy w segmencie wyrobów charakteryzujących się przystępną ceną. Uważamy, że podobnie jak w roku ubiegłym powinna rosnąć sprzedaż produktów najdroższych, najwyższej jakości. Natomiast nieco trudniej jest znaleźć nabywców na wyroby z tzw. średniej półki cenowej, na co niewątpliwie wpływ ma panująca sytuacja gospodarcza.

Czy można zatem powiedzieć, że sytuacja w segmencie podłóg drewnianych się poprawia?

W pierwszej połowie ubiegłego roku koniunktura była stosunkowo dobra. Istotne osłabienie rynku nastąpiło w drugiej połowie roku, co w naszej ocenie było wprost związane z nie najlepszą sytuacją gospodarczą panującą w większości krajów europejskich. Barlinek jest grupą, która zdecydowaną większość produkowanych podłóg sprzedaje na rynkach zagranicznych, więc gorsze nastroje w wielu państwach miały realny wpływ na naszą sprzedaż. Pierwsze miesiące tego roku też nie są łatwe. Trzeba jednak pamiętać, że w branży mamy do czynienia z pewną zmiennością i najlepsze wyniki sprzedażowe osiągamy w drugim i trzecim kwartale.

W ubiegłym roku wysokie ceny surowca drzewnego przyczyniły się do poniesienia przez grupę kapitałową prawie 22 mln zł straty netto. Czy także w tym roku będzie to czynnik determinujący wasze wyniki?

Na ceny surowca drzewnego nie mamy żadnego wpływu. Około 90 proc. jego wolumenu kupujemy od Lasów Państwowych w Polsce, Rumunii i na Ukrainie, i to one decydują o ponoszonych przez nas kosztach w tym względzie. Dynamiczny wzrost cen surowca drzewnego obserwujemy już od II połowy 2010 r. Tylko w ubiegłym roku cena zakupu drewna dębowego wzrosła rok do roku o 25 proc., iglastego o 35 proc., a jesionu o 60 proc.! W związku z wysokimi cenami paliw istotnie wzrosły też koszty transportu drewna (od 19 proc. do 33 proc.). W tym kontekście trzeba pamiętać, że surowiec drzewny stanowi prawie połowę naszych kosztów produkcji. W tym roku też obserwujemy wzrost cen, ale już nie tak dynamiczny jak w ubiegłym.

Duże koszty Barlinek ponosi również w związku z obsługą wysokiego zadłużenia. Na koniec ubiegłego roku grupa miała zaciągnięte kredyty na kwotę 510 mln zł. Analitycy wyliczyli, że kwartalnie ich obsługa kosztuje około 9 mln zł. Czy coś się zmieni w tym zakresie?

W tym roku zamierzamy zmniejszyć wartość zadłużenia kredytowego o około 100 mln zł. W 2013 r. redukcja wyniesie około 80 mln zł, a w 2014 – 70 mln zł. Na przestrzeni najbliższych trzech lat chcemy spłacić wszystkie kredyty, które współfinansowały nasze duże inwestycje w kraju i za granicą. Pozostaną nam wówczas tylko kredyty obrotowe, potrzebne do prowadzenia bieżącej działalności operacyjnej.

Czy w związku ze stosunkowo dużym zadłużeniem banki nie domagają się wcześniejszej spłaty kredytów?

W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich, mamy do zrolowania kredyty krótkoterminowe związane z bieżącą działalnością. Ze względu na zaostrzające się przepisy dotyczące kredytowania zauważamy, że sytuacja na rynku w tym zakresie staje się coraz trudniejsza. Mimo tego dzisiaj nie mamy powodu do niepokoju, że kredyty nie zostaną zrolowane.

W sytuacji rosnących kosztów naturalne są podwyżki sprzedawanych wyrobów. Czy w Barlinku miały już miejsce?

W ubiegłym roku podnieśliśmy ceny większości oferowanych przez nas produktów. Podwyżki te wchodziły w życie systematycznie na przestrzeni roku. W tym roku w związku z utrzymującymi się wysokimi cenami drewna oraz paliw będziemy zmuszeni podnieść ceny wybranych wyrobów. Powinno to przyczynić się do poprawy przychodów i utrzymania, a być może także do podniesienia udziałów w rynku. Dzięki zwiększeniu wolumenu sprzedaży liczymy na poprawę rentowności na poziomie grupy.

Czy planujecie na ten rok jakieś inwestycje?

W tym roku poza bieżącymi pracami odtworzeniowymi nie planujemy nowych inwestycji. Dziś chcemy się skupić na pełnym wykorzystaniu posiadanych mocy produkcyjnych, a nie ich powiększaniu.

A co z ewentualnymi przejęciami?

Faktycznie, wiele dzieje się w naszej branży, również do nas zgłaszają się firmy, które chcą podjąć z nimi współpracę. Jest to efekt ogromnej konkurencji na rynku, która powoduje, że zwłaszcza mniejsze podmioty mają duże problemy z utrzymaniem sprzedaży na satysfakcjonującym poziomie.

Niedawno Barlinek złożył prospekt dotyczący emisji akcji. Kiedy chcecie ją przeprowadzić?

To będzie zależało od decyzji nadzoru. Naszą intencją jest, aby ofertę przeprowadzić i zamknąć w tym półroczu.

Analitycy szacują, że będziecie sprzedawać akcje po 1–1,2 zł. Czy mają rację?

Decyzja w tym zakresie będzie podjęta tuż przed rozpoczęciem zapisów. Dziś trudno jednoznacznie wyrokować, jaka to będzie cena.

Ile pieniędzy z emisji akcji i na co chcielibyście zatem pozyskać?

To będzie zależało od ceny emisyjnej. Nie może być ona jednak niższa od nominału, a więc 1 zł, co oznacza, że minimalna kwota, jaka może wpłynąć do spółki, to ponad 100 mln zł. Wszystkie pieniądze chcemy przeznaczyć na zasilenie kapitału obrotowego. Planujemy wzrost sprzedaży, co w połączeniu chociażby z rosnącymi cenami surowca oznacza konieczność posiadania większych środków niż dotychczas na prowadzenie działalności operacyjnej.

Emisja straszy

Po czterech kwartałach 2011 r. Barlinek wypracował 650,9 mln zł skonsolidowanych przychodów, o 10,7 proc. więcej niż w 2010 r. Grupa poniosła jednak stosunkowo wysokie koszty związane ze wzrostem cen surowca drzewnego i obsługą kredytów. W efekcie strata należna akcjonariuszom jednostki dominującej wynosiła 21,9 mln zł wobec 1,2 mln zł czystego zarobku zanotowanego w 2010 r. Podane wyniki były zgodne z oczekiwaniami inwestorów, dlatego na ostatnich sesjach kurs akcji spółki ustabilizował się na poziomie około 1,55 zł. Jest on jednak zdecydowanie niższy od odnotowanego jeszcze latem ubiegłego roku. Wówczas przekraczał nawet 4 zł. Zaczął mocno spadać po podaniu informacji o planowanej emisji z prawem poboru.

Budownictwo
Waldemar Wasiluk, wiceprezes Victoria Dom: Publiczna oferta obligacji w styczniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku