Papiery katowickiego producenta rur i konstrukcji stalowych drożały w środę nawet o 28 proc., do 4,28 zł, w reakcji na podpisanie listu intencyjnego z Węglokoksem. Państwowy podmiot jest zainteresowany objęciem pakietu większościowego giełdowej spółki i konsolidacją aktywów na jego bazie (w portfelu ma huty Łabędy i Pokój).
Dyskusje w akcjonariacie
O takim scenariuszu spekulowano, odkąd jesienią ub.r. Węglokoks zawarł z Ferrum partnerstwo strategiczne, tworząc największą w kraju grupę zakupową stali. Plotki nasiliły się, gdy w kłopoty popadł główny akcjonariusz Ferrum – HW Pietrzak Holding. Ostatecznie jego akcje przejęli wierzyciele – PKO BP i stalowy potentat ArcelorMittal Poland.
Węglokoks skąpi szczegółów. – List intencyjny otwiera możliwość współpracy firm na określonych polach. Ferrum jest spółką giełdową, nie możemy więc udzielać więcej informacji poza tym, co zostało podane przez naszego partnera – ucina Marzena Mrozik, rzeczniczka Węglokoksu.
Wszystko rozstrzygnie się 17 maja. Wtedy zwołane z inicjatywy zarządu Ferrum walne zgromadzenie zadecyduje o emisji 12,27 mln akcji (33,3 proc. podwyższonego kapitału) z zachowaniem prawa poboru. To, ile akcji będzie mógł objąć Węglokoks, zależy więc od tego, w jakim stopniu dotychczasowi akcjonariusze (patrz wykres) zrezygnują z pierwszeństwa nabycia papierów i jakie rozwodnienie zaakceptują. Uchwalenie emisji wymaga trzech czwartych głosów „za" – poparcia muszą więc udzielić wszyscy główni udziałowcy katowickiej firmy.
Ferrum ma do dyspozycji 5,7 proc. akcji własnych (3,8 proc. po emisji).