Gdyby zapytać maklerów, jak oceniają ubiegły rok, zapewne większość z nich odpowiedziałaby, że był to jeden z lepszych okresów w ostatnim czasie. To oczywiście pochodna wzrostu aktywności inwestorów na warszawskiej giełdzie. Chwilowa poprawa nastrojów w branży nie jest jednak w stanie przykryć problemów, z jakimi borykają się brokerzy.

MiFID II dał o sobie znać

Od dłuższego czasu domy maklerskie notują bowiem straty na działalności podstawowej. Było tak zarówno w 2016 r., który to generalnie był uznany przez branżę za słaby, jak również w 2017 r., w którym nastroje były już zdecydowanie lepsze. Z opublikowanych danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w ubiegłym roku domy maklerskie na podstawowej działalności (czyli głównie na pośrednictwie w handlu) zanotowały stratę w wysokości prawie 115 mln zł. Pocieszeniem, chociaż pewnie marnym, jest to, że w 2016 r. strata ta była jeszcze większa. Wtedy wynosiła ona prawie 161 mln zł.

Warto jednak zwrócić też uwagę, że ubiegły rok był jednocześnie już czwartym z rzędu, w którym branża maklerska dokłada do podstawowego biznesu. Szczególnie mocno maklerów doświadczyła końcówka roku. W IV kwartale strata na działalności podstawowej wyniosła 49 mln zł, co jest jednym z najsłabszych wyników kwartalnych w historii domów maklerskich. Skąd ten rezultat? Od dłuższego czasu branża maklerska wskazuje, że coraz większym ciężarem dla niej są koszty związane z regulacjami. W kontekście ubiegłorocznych wyników nabierają one szczególnego znaczenia. Trzeba bowiem pamiętać, że końcówka 2017 r. to wzmożone prace w domach maklerskich nad wdrożeniem unijnej dyrektywy MiFID II. W 2017 r. koszty działalności maklerskiej wyniosły 895 mln zł wobec 888 mln zł rok wcześniej.

– Jaka jest rentowność biznesu maklerskiego, widać ze sprawozdań KNF. Zdecydowanie jest to problem systemowy. Mam wrażenie, że ogrom regulacji rozmija się nie tylko z oczekiwaniami rynku, ale również nie jest związany z potrzebami klientów. Na co dzień odbieramy od klientów sygnały niezrozumienia sensowności wprowadzanych nowych regulacji i zmian. Przyznajemy, że w wielu przypadkach trudno znaleźć logikę i zasadność wprowadzanych posunięć – mówił ostatnio na łamach „Parkietu" Radosław Olszewski, prezes DM BOŚ.

A jednak na plusie

Jak się jednak nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma. Maklerzy straty na działalności podstawowej rekompensują sobie w innym sposób. Jeśli bowiem spojrzymy na całkowity wynik netto domów maklerskich, to okazuje się, że brokerzy są jednak na plusie. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że ubiegły rok brokerzy zamknęli zyskiem na poziomie 222 mln zł. Jest to wynik zauważalnie lepszy od tego z 2016 r. Wtedy to zysk netto domów maklerskich wyniósł niecałe 198 mln zł. Pośrednictwo w handlu to tylko jeden z elementów składowych funkcjonowania domów maklerskich. Do tego należy zaliczyć m.in. dokonywanie transakcji na rachunek własny, dystrybucję funduszy czy też działalność na rynku forex. Dzisiaj to głównie dzięki tego typu aktywności domy maklerskie są w stanie generować zyski.