Przygotowywane regulacje mogą sprawić, że duże banki z USA będą musiały zwiększyć swoje kapitały nawet o średnio 20 proc. – wynika z projektu, do którego dotarła agencja Bloomberg. To, jak wiele nowego kapitału będą potrzebowali poszczególni pożyczkodawcy, będzie zależało m.in. od ich modelu biznesowego. Najostrzejszymi regulacjami mają zostać objęte banki mające aktywa warte co najmniej 100 mld USD. Dotychczas ten próg był ustanowiony na poziomie 250 mld USD.
Planowane zmiany w wymogach kapitałowych dla banków amerykańskich są częścią szerszego, międzynarodowego pakietu regulacyjnego znanego jako Bazylea III. Michael Barr, wiceprzewodniczący Fedu ds. regulacyjnych, zapowiadał wcześniej, że zostanie dokonany przegląd wymogów kapitałowych i dostosowanie ich do reguł Bazylei III. Jego zdaniem nowe regulacje powinny koncentrować się w większym stopniu na dużych, systemowo ważnych bankach niż na mniejszych pożyczkodawcach. Tymczasem przedstawiciele dużych banków zwracają uwagę na to, że podczas niedawnego kryzysu bankowego to mniejsi amerykańscy pożyczkodawcy (tacy jak Sillicon Valley Bank czy Signature Bank) byli ogniskiem kryzysu. Duże instytucje bankowe przetrwały go natomiast w sposób stabilny. Zaostrzenie regulacji powinno więc dotknąć w pierwszej kolejności mniejszych banków.
– Wyższe wymogi kapitałowe są nieuzasadnione. Dodatkowe wymagania byłyby głównie ciężarem dla biznesu i pożyczkobiorców. Obciążyłyby gospodarkę w złym momencie – stwierdził Kevin Fromer, prezes organizacji branżowej Financial Services Forum.
Sześć największych amerykańskich banków przez ostatnie dziesięć lat zwiększyło już swoje rezerwy kapitałowe o łącznie ponad 200 mld USD. JPMorgan Chase twierdzi, że jego zdolność do absorbowania strat jest większa niż straty wszystkich banków w USA w czasie kryzysu.