Wszystko wskazuje też na to, że banki chętnie rozpatrywać będą wnioski kredytowe osób, które pomimo ataku koronawirusa zdecydują się teraz zaciągnąć kredyt mieszkaniowe – wynika z ankiety przeprowadzonej przez HRE Investments wśród banków. Banki twierdzą, że nie planują zakręcać kurków z kredytami dla osób zainteresowanych zakupem mieszkania. Oferty hipoteczne pozostają w mocy.
- Oczywiście szczególnie dziś nabywcy powinni podchodzić do zadłużania się z racjonalną dozą ostrożności – nie wykorzystywać w pełni posiadanej zdolności kredytowej, posiadać odpowiedni wkład własny oraz zachować część posiadanej gotówki jako poduszkę finansową – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. Biorąc pod uwagę, że rośnie niepewność dotycząca sytuacji finansowej firm, a więc zatrudnia i dochodów gospodarstw domowych, banki mogą żądać większych marż mających pokryć im zwiększone ryzyko kredytowe. Być może częściowo będą chciały w ten sposób odrobić spadek przychodów spowodowany cięciem stóp procentowych (wczoraj Rada Polityki Pieniężnej obniżyła je o 0,5 pkt proc., do 1 proc.).
Ankieta została wysłana do banków 3 marca, ale ich odpowiedzi zostały podtrzymane 17 marca. Wynika z niej, że trzyosobowa rodzina z dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych (w sumie prawie 7,5 tys. zł netto miesięcznie) mogłaby w marcu pożyczyć na mieszkanie w ramach 30-letniego kredytu kwotę 671 tys. złotych. Tak wysoki wynik jest pokłosiem dość optymistycznych założeń - dysponowania solidnym wkładem własnym, czy brakiem innych zobowiązań finansowych przy dobrej historii kredytowej. Do tego pensje otrzymywane przez rodzinę zostały oszacowane dość optymistycznie uwzględniając dane GUS za okres od marca 2019 do lutego 2020 roku. Nie uwzględniają one więc ewentualnych efektów koronawirusa. Ponadto te dane pomijają tzw. „śmieciówki", pensje w małych firmach i administracji publicznej, co bez wątpienia zawyża przyjętą stawkę przeciętnego wynagrodzenia.