Dwa oblicza rynku obligacji
Ten rok przynosi dawno niewidziane silne rozbieżności między tymi dwoma filarami pod względem stóp zwrotu. Na wykresie pokazujemy, że podczas gdy indeks instrumentów o zmiennym kuponie stabilnie wspina się na coraz wyższe pułapy, to benchmark papierów stałokuponowych (TBSP) jest… pod kreską (w chwili pisania artykułu niemal 1 proc. na minusie od początku roku).
Najbardziej wymarzonym środowiskiem dla obligacji o stałym oprocentowaniu są obniżki stóp, bo związany z nimi spadek rentowności to automatycznie wzrost rynkowych cen tych papierów. Tymczasem ostatnio nie tylko nie widać szans na rychłe obniżki stóp w naszym kraju, ale jednocześnie coraz bardziej odsuwały się w czasie oczekiwane obniżki w najważniejszej, amerykańskiej gospodarce. Po publikacji danych o inflacji w USA za marzec rynkowe oczekiwania rychłych cięć zostały niemal wyzerowane – wpływ tych wydarzeń widać ewidentnie również na krajowym rynku.
Stałokuponówki wyraźnie przegrywają więc na razie rywalizację z papierami zmiennokuponowymi i tak będzie działo się do czasu, aż rynek na nowo zacznie wierzyć w bardziej gołębi scenariusz, jeśli chodzi o stopy procentowe.
Wyższa atrakcyjność
Na długą metę wzrost rentowności przykładowych papierów dziesięcioletnich z ok. 5 proc. do niemal 5,9 proc. (dane do 16 kwietnia), a więc już o kroczek od okrągłego pułapu 6 proc., oznacza oczywiście, że po ostatnich turbulencjach zyskały one na długoterminowej atrakcyjności.
Warto zwrócić uwagę na ciekawy paradoks. Obecny wzrost rentowności dziesięciolatek w kierunku 6 proc. odbywa się przy inflacji na poziomie zaledwie 1,9 proc. za ostatnie 12 miesięcy. Tymczasem próg 6 proc. został po raz pierwszy osiągnięty dokładnie dwa lata temu (kwiecień 2022 r.), przy inflacji na pułapie powyżej 11 proc. r./r. Nieporównywalnie niższe tempo inflacji to niejedyna różnica w stosunku do sytuacji sprzed dwóch lat. Podczas gdy wtedy RPP była w trakcie agresywnego zaostrzania polityki monetarnej (najgorszy możliwy scenariusz dla stałokuponówek), to teraz co najwyżej nie widać szans na rychłe obniżki. Te różnice zdają się przemawiać na korzyść tego segmentu obligacji.
Reasumując, krajowy rynek obligacji jest cały czas na fali, choć zaostrzają się różnice w stopach zwrotu między segmentem zmiennokuponowym (korzystającym na wysokich stopach) i stałokuponowym (czekającym, na razie bezowocnie, na bardziej gołębie banki centralne).