Zwyżka S&P500 o ponad 20 procent jest realna

Na wykresie tygodniowym najważniejszego amerykańskiego indeksu powstała rozległa formacja odwróconej głowy z ramionami, zapowiadająca zwyżkę do 1200 pkt

Publikacja: 25.07.2009 01:07

Zwyżka S&P500 o ponad 20 procent jest realna

Foto: PARKIET

Wydarzenia ostatnich dwóch tygodni całkowicie zdezorientowały pesymistów. „Zdemolowanie” przez WIG formacji głowy z ramionami, gwałtowne odbicie od dolnego ograniczenia trendu bocznego (czyli majowego dołka) poparte wysokimi obrotami, a następnie wybicie w górę z tego trendu (czyli przebicie czerwcowego szczytu), tożsame z narodzinami kolejnego etapu długoterminowej tendencji zwyżkowej – to wszystko robi wrażenie.

Co do tego, że WIG znajduje się w długoterminowej tendencji wzrostowej, nie ma już właściwie żadnych wątpliwości. Spełnione są wszelkie formalne wymogi: kolejne dołki (lutowy oraz majowy) są położone coraz wyżej, a WIG jest już powyżej szczytu z czerwca. Indeks jest też powyżej rocznej średniej kroczącej.

Naiwne rzecz jasna byłoby zakładanie, że teraz rynek będzie przez długi czas nieprzerwanie, bez jakichkolwiek korekt, maszerował na północ. Niemniej, za pozytywnym nastawieniem do inwestycji w akcje wciąż przemawiają zarówno czynniki techniczne, jak i fundamentalne. Tym razem przyjrzyjmy się bliżej rynkowi amerykańskiemu, który oczywiście wyznacza kierunek również i dla naszej giełdy.

[srodtytul]Formacja tym razem optymistyczna[/srodtytul]

Zacznijmy od analizy technicznej. Pesymiści, którzy na początku lipca utrzymywali, że formacja głowy z ramionami (tzw. RGR) prorokuje powrót bessy, teraz mają twardy orzech do zgryzienia, ponieważ na wykresie S&P 500 powstała formacja o zupełnie przeciwnej wymowie. Podczas gdy RGR była widoczna na wykresie dziennym, to na wykresie w układzie tygodniowym – a więc mającym bardziej długoterminowe znaczenie – widnieje obecnie formacja odwróconej głowy z ramionami.

Jej poszczególne elementy to: „pierwotny” dołek bessy z listopada 2008 r. (czyli pierwsze ramię), „właściwy” czy też „pogłębiony” dołek z marca br. (głowa) oraz dołek z 10 lipca br. (drugie ramię). Potwierdzeniem powstania tego układu technicznego było przebicie przez S&P 500 linii szyi poprowadzonej przez szczyty z początku stycznia 2009 r. oraz z czerwca.

[srodtytul]Definitywny koniec bessy?[/srodtytul]

Dla posiadaczy akcji powstanie tej formacji ma ogromne znaczenie. Po pierwsze, zgodnie z teorią odwrócona głowa z ramionami jest sygnałem odwrócenia dotychczasowego trendu spadkowego. Po drugie, pozwala określić minimalny zasięg ruchu wzrostowego.

Jeśli zgodnie z książkowymi schematami wyznaczymy potencjał zwyżkowy na podstawie odległości między „głową” (czyli dnem bessy) a linią szyi, to okazuje się, że wynosi on aż około 250 pkt. Dodając następnie tę wartość do punktu, w którym S&P 500 przebił linię szyi (około 950 pkt), otrzymujemy minimalny docelowy poziom zwyżki – 1200 pkt.Na tej wysokości S&P 500 znajdował się ostatnio w końcu września 2008 r., tuż po szoku wywołanym przez bankructwo Lehman Brothers. Sięgnięcie przez indeks takiego poziomu oznaczałoby zwyżkę jeszcze o 23 proc. (licząc od czwartkowego zamknięcia).

Co prawda niedawne anulowanie przez rynek układu RGR każe podchodzić z ostrożnością do wszelkich formacji technicznych, ale warto jednak zwrócić uwagę na pewien niuans odróżniający pod względem przydatności niedawną RGR od obecnej odwróconej RGR. Rzecz w tym, że pierwsza została anulowana zanim doszło do przebicia kluczowego wsparcia, jaki stanowił dołek z maja (indeks naruszył ten poziom jedynie o 0,4 proc.). Tymczasem powstanie odwróconej RGR było związane ze sforsowaniem przez S&P 500 szczytu z czerwca oraz potwierdzeniem wcześniejszego przebicia maksimum ze stycznia. Tym razem więc formacja zyskała dodatkowe potwierdzenie w postaci przebicia poziomej linii oporu.

[srodtytul]Fundamenty szybko się poprawiają[/srodtytul]

Trudno byłoby co prawda przekonywać, że analiza techniczna zawsze generuje bezbłędne sygnały, ale płynące z niej wnioski mają obecnie przynajmniej w pewnym stopniu potwierdzenie w postaci prawidłowości o fundamentalnym charakterze.

Przyjrzyjmy się zależności między zmianami S&P500, a wskaźnikiem wyprzedzającym koniunktury gospodarczej, jakim jest ISM Manufacturing (obrazuje aktywność w sektorze przemysłowym).

Ostatni (czerwcowy) odczyt ISM to 44,8 pkt, wobec 42,8 pkt w maju. Po pierwsze, wzrost ISM trwa już od sześciu miesięcy. To świadczy o konsekwentnym wychodzeniu amerykańskiego przemysłu z głębokiego kryzysu. Po drugie, obecny poziom wskaźnika jest wciąż na tyle niski, że istnieje potencjał do jego dalszego wzrostu. Wystarczy wspomnieć, że w ostatnich 50 latach średni poziom ISM to 52,9 (mediana to nawet nieco więcej, 53,5 pkt).

Gdyby wskaźnik miał powrócić choćby do tego przeciętnego (neutralnego) poziomu, to zakładając dotychczasowe tempo zwyżki (około 2 pkt miesięcznie), musiałby rosnąć jeszcze przez cztery miesiące. Zazwyczaj zresztą zwyżka ISM nie zatrzymywała się w przeszłości na przeciętnym poziomie, lecz była kontynuowana, aż do sięgnięcia szczytów cyklu koniunkturalnego (około 57–70 pkt).

[srodtytul]Nawet 17 procent w górę[/srodtytul]

Aby jeszcze bardziej skonkretyzować te rozważania, przeprowadźmy prostą symulację. Sprawdźmy, o ile S&P 500 wzrósł maksymalnie w roku od momentu, w którym ISM podobnie jak teraz powrócił powyżej 43 pkt (po wcześniejszym spadku poniżej 50 pkt). Przypadków takich w ostatnich 50 latach było osiem. Średnio maksymalna zwyżka S&P 500 w kolejnych 12 miesiącach wyniosła 12 proc. (mediana to 11,8 proc.). W najlepszym przypadku (w 1960 r.) indeks podskoczył nawet o 17 proc. Widać więc, że przynajmniej częściowo potencjał wynikający z odwróconej głowy z ramionami ma potwierdzenie w tendencjach makroekonomicznych.

[ramka][b]Oscylator daleko od strefy ryzyka[/b]

Chociaż szybkie tempo zwyżki WIG-u (napędzane głównie przez największe spółki, których akcje prawdopodobnie zaczęli kupować gracze zagraniczni – tezę tę potwierdza umocnienie złotego) na krótką metę może budzić obawy, to w dłuższej perspektywie nie ma podstaw, by mówić o przegrzaniu koniunktury. Na wykresie w układzie miesięcznym oscylator stochastyczny ma jeszcze duży dystans do przebycia, zanim znajdzie się w niebezpiecznej strefie wykupienia.[/ramka]

Analizy rynkowe
Ukraińskie spółki tanieją, wojskowe drożeją. Czyli pokłosie kłótni w Gabinet Owalnym
Analizy rynkowe
Siła złotego przełoży się na wyniki spółek. Kto zyska, a kto straci?
Analizy rynkowe
Złoty utrzymuje się na wzrostowej fali
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Na Wall Street korekta, w Europie wzrosty
Analizy rynkowe
Niemieckie akcje: DAX przegrzany, ale małe i średnie spółki mają zaległości do nadrobienia
Analizy rynkowe
Pojawił się niepokojący sygnał. Zbliżamy się do szczytu WIG?