Czy niepokojące czynniki wystarczą do zatrzymania trendu?

Pojawiają się czynniki mogące świadczyć o tym, że szczyt na rynku akcji jest już blisko. Wciąż znaleźć można też jednak co najmniej drugie tyle argumentów za kontynuacją trendu wzrostowego na GPW

Publikacja: 02.04.2010 08:09

Czy niepokojące czynniki wystarczą do zatrzymania trendu?

Foto: PARKIET

Ostatnie tygodnie przyniosły na warszawskim parkiecie triumf optymistów, którzy zakładali, że silna korekta spadkowa na przełomie stycznia i lutego to jedynie odreagowanie wywołane realizacją zysków, a nie zapowiedź trwałej zmiany trendu. W końcu marca wszystkie główne indeksy GPW znalazły się na poziomach najwyższych w całej historii hossy rozpoczętej w lutym 2009 r.

Nowe rekordy to oczywiście dobra wiadomość dla inwestorów podążających za trendem wzrostowym i wychodzących z założenia, że skoro rynek wyraźnie wskazał kierunek, to nie warto z nim walczyć, lecz raczej przyłączyć się do tendencji zwyżkowej. Niekoniecznie to samo można jednak powiedzieć z punktu widzenia kontrariańskiego (zakładającego działanie wbrew opinii większości). Istnieje bowiem kilka poważnych argumentów skłaniających do obaw co do trwałości trendu wzrostowego.

Inwestorzy i analitycy mają jednak o tyle twardy orzech do zgryzienia, że każdemu z tych pesymistycznych argumentów można przeciwstawić równie poważny kontrargument. Poniżej analizujemy kilka z najbardziej istotnych kwestii mogących prowadzić do sporów na temat perspektyw koniunktury giełdowej.

[srodtytul]Wysoka roczna dynamika indeksów[/srodtytul]

W końcu marca zwyżka WIG-u w ujęciu rok do roku wynosiła 77 proc. Dla inwestorów, którzy rok temu kupowali akcje, jest to rzecz jasna powód do zadowolenia, ale jednocześnie jest to kwestia wywołująca obawy o przyszłość koniunktury na GPW. Tak wysoka dynamika indeksów cechowała bowiem szczytowe fazy poprzednich trendów wzrostowych. Obecna zmiana WIG-u jest znacznie wyższa niż w czerwcu 2007 r. (wówczas wynosiła „jedynie” 63 proc.), kiedy to końca dobiegła najdłuższa hossa w historii warszawskiego parkietu, a wkrótce potem rozpoczęło się równie rekordowe spustoszenie stanu posiadania inwestorów.

12-miesięczna dynamika indeksu szerokiego rynku przewyższa też zwyżkę w szczytowym momencie „hossy internetowej” w lutym 2000 r. (która również wyniosła 63 proc.), po której doszło do bolesnego pęknięcia balonu spekulacyjnego. Nie licząc pierwszych lat funkcjonowania GPW (kiedy to inwestorzy nie mieli dużego wyboru spółek, a płynność pozostawiała wiele do życzenia), rekordową dynamikę WIG-u zanotowano w grudniu 1996 r. (89 proc.). Także i do tego poziomu nie jest już jednak daleko. Jest to więc czynnik zachęcający raczej do realizowania zysków, niż do nowych zakupów akcji.

Okazuje się jednak, że ten bardzo poważny argument w rękach pesymistów jest w dużym stopniu uzależniony od tego, jaki indeks wybierzemy do analizy. Jeśli zamiast WIG-u (o którego zmianach w dużym stopniu decydują giganci z WIG20 – aż 62 proc. udziału w WIG-u ma łącznie 5 największych spółek), do obliczeń przyjmiemy obejmujący 4 razy więcej spółek indeks sWIG80, to okaże się, że wnioski są zupełnie inne. Roczna dynamika sWIG80, choć bardzo wysoka (78 proc.), wciąż znajduje się jednak zdecydowanie poniżej historycznych szczytów (np. 154 proc. w połowie 2007 r.). Tutaj teoretycznie wciąż widać jeszcze sporo miejsca na dalszą zwyżkę.

[srodtytul]Oscylator pokazuje silne wykupienie[/srodtytul]

Podczas gdy wnioski płynące z analizy rocznej dynamiki indeksów różnią się w zależności od segmentu rynku, to różnic nie ma, jeśli chodzi o jeden z najbardziej popularnych wskaźników technicznych obrazujących wykupienie/wyprzedanie – oscylatora stochastycz- nego.

Prenumerata 2025

Liderzy wybierają zaufane źródło wiedzy

Zaprenumeruj

Na wykresie WIG-u (a także sWIG80) w układzie miesięcznym oscylator ten już od grudnia znajduje się w strefie wykupienia, nawet jeszcze wyżej niż u szczytu wspomnianej hossy internetowej na początku 2000 r. Obrazuje to rosnące długoterminowe ryzyko inwestycyjne i sugeruje, że trend wzrostowy wszedł w dojrzałą fazę. Z drugiej strony, i ten argument jest jednak dyskusyjny. Po pierwsze, miesięczny oscylator stochastyczny przebywał w strefie wykupienia przez większość bardzo długiego okresu obejmującego lata 2003–2007.

Innymi słowy, WIG uparcie szedł wówczas w górę w warunkach permanentnego wykupienia. Inwestorzy, którzy na tej podstawie zbyt wcześnie pozbyli się akcji, później musieli tego żałować. Poza tym, jeśli spojrzymy na wykres oscylatora nie w układzie miesięcznym, lecz kwartalnym (czyli na koniec każdego kwartału), to okazuje się, że nie tylko nie znalazł się on jeszcze w strefie wykupienia, lecz dopiero niedawno wydostał się ze strefy wyprzedania. Także tutaj można dopatrzyć się jeszcze miejsca na dalszą zwyżkę.

[srodtytul]Wskaźnik PMI blisko szczytów cyklu[/srodtytul]

Z najnowszego odczytu obliczanego przez firmę Markit we współpracy z bankiem HSBC, wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu (który można traktować jako wskaźnik wyprzedzający koniunktury w całej gospodarce) wynika, że znalazł się on wyżej niż u szczytu hossy internetowej (52,55 pkt wobec 52,35 pkt w lutym 2000 r.). Sugeruje to, że polska gospodarka znajduje się już znacznie bliżej szczytów cyklu koniunkturalnego niż jego dna (zanotowanego według odczytów PMI w grudniu 2008 r.).

Jest to o tyle istotne, że korelacja PMI z indeksem WIG przekracza 90 proc.Także i pod tym względem nie wszystko jest jednak klarowne. Po pierwsze, PMI jest wciąż niżej niż w połowie 2007 r., kiedy to załamała się poprzednia hossa (wynosił wówczas blisko 55 pkt). Dotarcie na taką wysokość zajmie wskaźnikowi jeszcze przynajmniej kilka miesięcy. Po drugie, szczyty PMI nie zawsze w przeszłości pokrywały się ze szczytami WIG-u. W 2004 r. spadek PMI nie przyniósł bessy, a jedynie zastój notowań na szerokim rynku.

[srodtytul]Coraz mniej okazyjne wyceny akcji[/srodtytul]

W porównaniu z początkiem hossy w lutym 2009 r. akcje stały się znacznie droższe, a przez to mniej atrakcyjne na dłuższą metę. O niekorzystnych konsekwencjach zwyżki cen akcji świadczą nie tylko idące w górę średnie wskaźniki wyceny, ale również szybko kurcząca się liczba okazji inwestycyjnych. Aby to zobrazować, obliczyliśmy odsetek spółek, które notowane są poniżej wartości księgowej, która jest najprostszą (ale niekoniecznie najmniej użyteczną) miarą wartości fundamentalnej.

Obecnie odsetek ten wynosi ok. 29 proc. To liczba o ponad połowę mniejsza niż na początku hossy – w końcu lutego 2009 r. odsetek bardzo okazyjnie wycenianych firm wynosił aż 62,5 proc. Podczas gdy w długoterminowych okazjach inwestycyjnych można było wówczas przebierać, teraz grono atrakcyjnych akcji jest znacznie węższe. Odsetek spółek wycenianych przez inwestorów z dyskontem względem wartości księgowej skurczył się do poziomu poprzednio notowanego jeszcze w sierpniu 2008 r., czyli zanim jeszcze rynek spustoszyła najostrzejsza faza kryzysu finansowego.

Z drugiej jednak strony, według starej giełdowej reguły hossy kończą się dopiero wtedy, gdy na rynku nie tylko nie sposób znaleźć wiele atrakcyjnie wycenianych akcji (zazwyczaj na takim etapie hossy poniżej wartości księgowej wyceniane są jedynie spółki w dużych tarapatach finansowych), ale dodatkowo większość walorów jest skrajnie przewartościowanych. Można mieć wątpliwości, czy znaleźliśmy się już w tak krytycznym momencie. Z danych Bloomberga wynika, że obecny średni ważony wskaźnik C/WK dla spółek z WIG wynosi 1,58 i jest wciąż wyraźnie niższy od 3,18 zanotowanego w schyłkowym momencie poprzedniej hossy w połowie 2007 r.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?