Czy październik przyniesie krach na giełdzie?

Wrzesień, który statystycznie jest najgorszym dla inwestorów miesiącem w roku, tym razem okazał się wyjątkowo udany. Czy to odchylenie na plus od historycznej normy zostanie zniwelowane w słynącym z krachów październiku?

Publikacja: 01.10.2010 07:51

Tomasz Hońdo, Parkiet

Tomasz Hońdo, Parkiet

Foto: PARKIET

Miniony miesiąc okazał się niezwykle udany dla posiadaczy akcji. Indeksy na giełdach z nawiązką odrobiły sierpniowe straty. W przypadku amerykańskiego S&P 500 odbicie wywindowało indeks do poziomu najwyższego od ponad czterech miesięcy, dla naszego rodzimego WIG zaś okazało się nawet wystarczające do ustanowienia nowych rekordów hossy trwającej od późnej zimy 2009 r.

Rzeczywistość okazała się zdecydowanie lepsza od tego, jak można było sobie wcześniej wyobrażać rozwój wydarzeń. Wrzesień tradycyjnie uchodzi bowiem za najgorszy dla posiadaczy akcji miesiąc w całym roku. Taka zła sława jest zresztą mocno ugruntowana statystycznie. W okresie od lat 30. XX wieku średnia zmiana S&P 500 we wrześniu wyniosła -1,2 proc. (mediana: -0,6 proc.) i była zdecydowanie gorsza od każdego innego miesiąca. Wrześniowe straty były dwa razy większe niż średnia zwyżka indeksu we wszystkich miesiącach. Wniosków tych nie łagodzi nawet ograniczenie okresu analizy do początku lat 70. (średnia: -0,9 proc., mediana: -0,4 proc.).

[srodtytul]Odchylenie od historycznej normy[/srodtytul]

Na tym czarnym tle zakończony właśnie miesiąc zdecydowanie błyszczy. Zwyżka S&P 500 o ponad 9 proc. (dane z początku czwartkowej sesji na Wall Street) była największa od 71 lat. W przypadku WIG wrzesień był najlepszy z kolei od pięciu lat.

Zdecydowane odchylenie na plus od historycznej normy we wrześniu prowokuje do szukania odpowiedzi na pytanie o to, czy powrót do tej normy nastąpi w październiku. Pytanie jest tym bardziej warte zastanowienia, że październik, podobnie jak wrzesień, także nie cieszy się dobrą sławą wśród inwestorów. Co gorsza, jest to miesiąc automatycznie kojarzący się z krachami. Kulminacyjna faza kryzysu finansowego w 2008 r. i krach w 1987 r. (w tym spadek S&P 500 o 20 proc. w ciągu zaledwie jednego dnia) – to najbardziej spektakularne (ale nie jedyne) przykłady październikowych strat posiadaczy akcji. Łącznie na wrzesień i październik przypadła (licząc od początku lat 70.) aż połowa wszystkich miesięcznych spadków S&P 500 o przynajmniej 10 proc.

[srodtytul]Statystyczny średniak[/srodtytul]

Czy oznacza to, że teraz należy oczekiwać najgorszego? Na szczęście dla inwestorów, o ile faktycznie październik wyróżniał się spektakularnymi krachami, to jednak zdarzały się one bardzo rzadko. Statystycznie więc październik jest niemal idealnym średniakiem – licząc od lat 70. przeciętna zmiana S&P 500 w tym miesiącu wyniosła 0,5 proc. (mediana: 0,8 proc.), od lat 30. zaś 0,4 proc. (mediana: 1,1 proc.) i była niemal równa średniej zmianie we wszystkich miesiącach razem wziętych. Prawdopodobieństwo tego, że rozpoczynający się miesiąc będzie zupełnie przeciętny, jest więc znacznie większe od tego, że przyniesie dramatyczne wydarzenia.

Wnioski te potwierdza analiza w kontekście udanego dla posiadaczy akcji września. Jeśli pod uwagę weźmiemy jedynie te przypadki, kiedy wrzesień zakończył się jakimkolwiek wzrostem S&P 500, to okazuje się, że później w październiku jedynie w 1/3 przypadków pojawiły się spadki notowań. Zniżki te nigdy nie przekraczały przy tym 4 proc. Obserwacja ta sugeruje więc, że jeśli wrzesień był udany (tak jak w tym roku), to październik nie przynosił krachu.

Potwierdza to także analiza „od drugiej strony”. Jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkie przypadki, w których październik przyniósł spadek S&P 500 o przynajmniej 5 proc., to okazuje się, że nigdy w poprzedzającym go wrześniu indeks nie urósł. Innymi słowy, oznaki nadchodzącej październikowej silnej przeceny zawsze było widać już we wrześniu. Skoro tym razem wrzesień był wyjątkowo udany, to teoretycznie także październik nie powinien przynieść większych strat posiadaczom akcji (teoretycznie – bowiem w praktyce zawsze musi być ten pierwszy raz).

W języku analizy technicznej regułę tę można sformułować następująco: najbardziej spektakularne październikowe krachy zawsze były w przeszłości poprzedzone negatywnymi sygnałami technicznymi. Przykładowo w 2008 r. załamanie było kolejnym etapem trwającego od dłuższego czasu trendu spadkowego, w 1987 r. zaś krach był poprzedzony wybiciem w dół z formacji trójkąta prostokątnego. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej – indeksy ustanowiły niedawno nowe szczyty, więc trudno mówić o tego rodzaju negatywnych sygnałach.

[srodtytul]Pieniądze uciekają z giełd ku konsumpcji...[/srodtytul]

Nowe światło na kwestię zmian kursów na przełomie lata i jesieni rzuca analiza fundamentalna. Teorii na temat „efektu jesieni” na giełdach jest co najmniej kilka. O ile z przymrużeniem oka można traktować np. szukanie przyczyny jesiennej słabości akcji w zmianie pogody (według jednej z teorii skracający się dzień i mniejsza ilość słońca działają depresyjnie na inwestorów), to pod uwagę warto brać teorię zakładającą, że na jesieni następuje przepływ pieniędzy z rynku kapitałowego w kierunku konsumpcji.

Jesień to tradycyjnie na Zachodzie okres wzmożonych wydatków konsumentów (trzeba wyprawić dzieci do szkoły, kupić ciepłą odzież na zimę, rosną wydatki na żywność, w USA dochodzą do tego zakupy przed listopadowym Świętem Dziękczynienia).

[srodtytul]...ale Fed gotów dodrukować gotówkę[/srodtytul]

Jeśli założymy, że w owej teorii faktycznie jest coś na rzeczy, to i pod tym względem obecna sytuacja jest dość specyficzna. Od dłuższego czasu typowe przepływy pieniędzy w rozwiniętych gospodarkach są zaburzone przez politykę banków centralnych. W USA tematem numer jeden pozostaje idea „luzowania ilościowego”, czyli de facto drukowania pieniędzy przez Fed w celu wpompowania ich w system finansowy i ożywienia w ten sposób gospodarki, która jeszcze nie do końca poradziła sobie ze skutkami kryzysu. W ostatnim komunikacie Fed jasno dał do zrozumienia, że jest gotów wznowić drukowanie gotówki w razie niepomyślnego rozwoju sytuacji.

Taka polityka oraz oczekiwania dotyczące jej kontynuacji najwyraźniej w tym roku skutecznie przeciwdziałają tradycyjnemu negatywnemu efektowi jesieni. Inna sprawa, że zapewne prędzej czy później pojawią się efekty uboczne takich działań i obecna nadzwyczajna siła rynków odbije się czkawką, ale to kwestia bliżej niesprecyzowanej przyszłości (przykładowo pierwsze prognozy skoku inflacji w wyniku polityki Fedu pojawiły się już ponad rok temu i do tej pory się jeszcze nie sprawdziły).

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?