[srodtytul]Analiza techniczna – ruch w kanale pozostajescenariuszem bazowym dla WIG20[/srodtytul]
Przed tygodniem, tuż po tragicznym trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii, a jeszcze przed kryzysem w elektrowni jądrowej Fukushima, obszernie analizowaliśmy sytuację techniczną na warszawskim parkiecie. Ponieważ ostatnie kilka dni przyniosły wyjątkowe wydarzenia na światowych rynkach, czas na aktualizację ówczesnych rozważań.
Przypomnijmy, że „rdzeniem” analizy była konkluzja, że od listopada ub. r. WIG20 porusza się w kanale o lekko dodatnim nachyleniu, którego szerokość wynosi niespełna 200 pkt. Wniosek, do jakiego doszliśmy przed tygodniem, był taki, że ponieważ indeks mocno odbił się od górnej linii kanału (przebiegającej wówczas tuż powyżej poziomu 2800 pkt), to logiczną konsekwencją byłby spadek ku dolnej linii kanału, gdzie pojawiłaby się (przy silnym wyprzedaniu sygnalizowanym przez wskaźniki techniczne, np. oscylator stochastyczny) okazja do kupna akcji taka jak w końcu lutego.
Kiedy wydarzenia w Japonii nabierały coraz bardziej dramatycznego wymiaru, początkowo zdawało się, że jest to impuls, który sprzyja realizacji opisanego scenariusza ruchu w dół. W najgorszym momencie wtorkowej przeceny WIG20 obniżył się w trakcie sesji nieco poniżej 2700 pkt. Stamtąd już jedynie niespełna 2 proc. brakowało do spadku indeksu do dolnej linii wspomnianego kanału. Później jednak coś w tym schemacie zazgrzytało i warszawska giełda zaczęła się sprawować wyjątkowo mocno na tle dramatycznie idących w dół indeksów w Europie Zachodniej. Dołek nie został pogłębiony, doszło też do odbicia.
Czy oznacza to, że scenariusz bazowy, jakim jest ruch w kanale, przestał być aktualny? Oczywiście nie. Sam brak spadku wystarczająco głębokiego, by WIG20 znalazł się na poziomie dolnej linii tej formacji nie jest przecież równoznaczny z tym, że indeks opuścił kanał. Spadek ku tej linii jest zresztą wciąż możliwy, a jako punkt odniesienia wskazać można wydarzenia między 19 stycznia i 17 lutego. Wówczas pierwotna fala spadkowa zatrzymała się podobnie jak w mijającym tygodniu wyraźnie powyżej dolnej linii kanału, potem doszło do odbicia (które jednak nie było wystarczająco silne, by wywindować indeks do górnej linii formacji), a następnie do wtórnej fali przeceny, w wyniku której WIG20 w końcu jednak dotknął docelowego poziomu wsparcia.