Mijający tydzień przyniósł na warszawskim parkiecie logiczną kontynuację wydarzeń z punktu widzenia analizy technicznej. Na początku miesiąca pisaliśmy o wybiciu WIG20 w dół z formacji podwójnego szczytu, zapowiadającym spadek w okolice ważnego średnioterminowego wsparcia w okolicy 2800 pkt. Do spadku faktycznie doszło, i jeszcze na początku mijającego tygodnia indeks testował wsparcie.
Na razie można mówić o chwilowym naruszeniu kluczowej bariery (we wtorek w najgorszym momencie WIG20 znalazł się na wysokości 2785 pkt, podczas gdy wsparcie przebiega dokładnie na wysokości 2795 pkt – tam wyznaczone zostały na zamknięciach lokalne szczyty ze stycznia i początku marca). Po naruszeniu wsparcia WIG20 zdołał jednak się odbić (kupujący zmobilizowali największe siły w środę, kiedy od dziennego dołka do zamknięcia indeks urósł o 1,7 proc. – jak na ostatnie standardy niskiej dziennej zmienności, to całkiem przyzwoita zwyżka).
[srodtytul]Teraz dla odmiany w górę[/srodtytul]
Optymiści mogą już zakładać, że wsparcie w okolicach 2800 pkt zostało na dobre obronione. Wnioski te potwierdza fakt, że w piątek po południu WIG20 zaatakował poziom 2872 pkt. Ta z pozoru niewiele mówiąca liczba jest niezwykle ważnym elementem układanki, jaka powstaje na GPW od kwietnia. 2872 pkt to dolne ograniczenie wspomnianej na początku formacji podwójnego szczytu. Gdyby indeks na dobre znalazł się powyżej tego pułapu, pełniącego dla odmiany rolę oporu, byłoby to ostateczne odesłanie formacji podwójnego szczytu do przeszłości, a więc anulowanie sygnałów, które na początku maja kazały oczekiwać spadku w kierunku 2800 pkt (co nie oznacza wcale, że formacja się nie sprawdziła, wręcz przeciwnie – potencjał zniżkowy z niej wynikający został wypełniony nawet z pewną nawiązką).
Wzrost powyżej 2872 pkt jest zgodny z długoterminową logiką wydarzeń na GPW. Skoro nie pojawiły się przesłanki do zanegowania trendu wzrostowego w perspektywie wielu miesięcy, to w naturalny sposób poprzednie szczyty tego trendu działają obecnie niczym magnes na notowania. Taka logika sprawdzała się dotąd nieraz, i nie warto jej ignorować.