Ostatnie miesiące stoją pod znakiem coraz bardziej wyraźnej rozbieżności między kierunkiem, w jakim poruszają się kursy akcji banków, a zmianami ich wyników finansowych. Od kwietniowego szczytu hossy do kulminacyjnego punktu sierpniowej paniki oficjalny indeks giełdowy WIG-Banki osunął się o prawie 30 proc., w najgorszym momencie sięgając poziomu najniższego od jesieni 2009 roku.
Wyniki (jeszcze) się poprawiają
Jeśli jednak popatrzeć na wyniki finansowe banków, załamania nie widać. Wręcz przeciwnie, zysk na akcję przypadający na WIG-Banki (liczony przez Bloomberga jako średnia ważona udziałami w indeksie) kontynuował w II kwartale stabilną tendencję wzrostową rozpoczętą niemal dwa lata temu, i znalazł się najwyżej od I kwartału 2009 r. Systematycznie podnosi się wartość księgowa banków, która w odróżnieniu od zysków bije już rekordy (zyski nie powróciły jeszcze do maksimów z czasów boomu zakończonego w roku 2008). Słowem, sytuacja w sektorze bankowym jest niezła, a najnowszym impulsem, który przyczynił się do poprawy wyników, były podwyżki stóp procentowych (banki zwykle zwlekają z oferowaniem bardziej atrakcyjnego oprocentowania lokat, jednocześnie automatycznie podnosząc oprocentowanie sporej części kredytów).
Wyjątkowa okazja...
Zdiagnozowanie źródła tych rozbieżności między kursami akcji a wynikami finansowymi jest jednym z kluczowych elementów analizy inwestycyjnej. Gdyby założyć, że rynek jest w błędzie, nie dostrzegając poprawy kondycji banków, a załamanie notowań jest efektem czynników zewnętrznych, takich jak obawy o losy strefy euro i zachodni system bankowy, to takie założenie prowadziłoby automatycznie do wniosku, że mamy do czynienia z wyjątkową okazją do zakupów niesłusznie przecenionych walorów. W trakcie trwania tendencji wzrostowej zysków banków (czyli od końca 2009 r.) każda korekta spadkowa tworzyła dotąd dobry czas do inwestycji.
Takie rozumowanie zdają się wspierać pewne argumenty płynące z tradycyjnej analizy wskaźnikowej. Wskaźnik cena/zysk dla WIG-Banki runął w ostatnich tygodniach do ok. 12 z niemal 23 w grudniu 2009 r. i jest najniższy od ponad dwóch lat. Akcje stały się więc znacznie atrakcyjniejsze w zestawieniu z bieżącymi zyskami spółek.
...czy dyskontowanie pogorszenia?
Niestety leżące u podstaw całego tego wywodu założenie o utrzymaniu się poprawy wyników finansowych staje pod znakiem zapytania w obliczu obaw o wzrost gospodarczy. Jeśli niepokój rynku o przyszłe osiągnięcia finansowe banków jest uzasadniony, to ostatni spadek notowań należy traktować jako dyskontowanie nieuchronnego zatrzymania pozytywnej tendencji w wynikach, a niekoniecznie jako nieracjonalny wybryk. W takim ujęciu ostatnią przecenę należałoby traktować jako okazję inwestycyjną jedynie pod warunkiem, że proces dyskontowania słabszych wyników już się zakończył. Ale czy ten warunek na pewno jest już spełniony?