Jak zwykle podczas trendów spadkowych pojawia się pytanie, czy takie próby podniesienia notowań jak ta z mijającego tygodnia pokazują, że najwyższy czas na agresywne kupowanie akcji (które notabene wydają się całkiem atrakcyjnie wyceniane), czy może jednak wskazana jest ostrożność i wyczekiwanie na mocne sygnały poprawy sytuacji.
Czterotygodniowe maksima
Zarówno za kupowaniem, jak i za czekaniem można obecnie znaleźć argumenty płynące z analizy technicznej. Trudno dyskutować z faktem, że w mijającym tygodniu pojawiły się pewne oznaki stabilizacji, z jakimi wcześniej nie mieliśmy do czynienia.
WIG20 przebił kilka poziomów oporu, w tym linię trendu spadkowego łączącą lokalne szczyty ukształtowane w okresie od końca lipca. Dzięki temu indeks dużych spółek w pewnym momencie znalazł się najwyżej od ponad czterech tygodni.
O ile do podobnej sytuacji doszło jeszcze w trakcie żywiołowego odbicia w drugiej połowie sierpnia, o tyle na wykresie np. gromadzącego głównie małe spółki indeksu sWIG80 takie wydarzenie (ponadczterotygodniowe maksimum) jest czymś zupełnie nowym, i to nie tylko w okresie od sierpnia, ale w skali całego trendu spadkowego rozpoczętego jeszcze w maju.
Za słaby sygnał?
Oczywiście sceptycy mogą chyba nie bez słuszności argumentować, że trudno traktować czterotygodniowe maksima jako przeciwwagę dla trendu spadkowego, który wcześniej sprowadził indeksy do ponaddwuletnich minimów.