We wrześniu, kiedy ostatni raz analizowałem sektor bankowy, zwracałem uwagę na rzucającą się w oczy rozbieżność między kierunkiem zmian kursów akcji a kierunkiem, w jakim podążają wyniki finansowe. Publikacja raportów za III kwartał tę rozbieżność jeszcze bardziej uwypukliła. Zyski na akcję spółek wchodzących w skład indeksu WIG-Banki osiągnęły właśnie nowe maksimum trendu wzrostowego rozpoczętego jeszcze dwa lata temu i są największe od lutego 2009 r., czyli od momentu, w którym wystartowała ostatnia hossa na warszawskiej giełdzie (mowa o zyskach liczonych narastająco za cztery kolejne kwartały, ważonych udziałami spółek w indeksie). Co ciekawe, wielkimi krokami zbliżają?się one do historycznego rekordu z końca 2008 r. Do jego osiągnięcia brakuje niespełna 10?proc.
Kursy wbrew wynikom
Tego samego nie da się niestety powiedzieć o kursach akcji. Po sierpniowej fali przeceny WIG-Banki utknął w szerokim trendzie bocznym, który w pesymistycznym scenariuszu może się okazać jedynie korektą nadrzędnej tendencji spadkowej. Dopiero wyjście indeksu powyżej bariery 6000 pkt (wskaźnik nie poradził sobie z nią ani w końcu sierpnia, ani w końcu października) można by traktować jako sygnał zmiany średnioterminowego trendu na wzrostowy. Na razie jest to jednak bardziej scenariusz życzeniowy niż taki, któremu należy przypisywać największe prawdopodobieństwo, zwłaszcza że sektor bankowy jak żaden inny jest narażony na wpływ zawirowań w zachodnim systemie finansowym.
Z podobną rozbieżnością między wynikami i kursami akcji w sektorze bankowym inwestorzy poprzednio mieli do czynienia jeszcze w 2008 roku. WIG-Banki oddalał się od historycznego szczytu już od listopada 2007 r., podczas gdy zyski na akcję rosły nieprzerwanie aż do III kw. 2008 r. Niestety, wówczas ta nasilająca się rozbieżność została zniwelowana w sposób niekorzystny dla inwestorów – poprzez załamanie wzrostu zysków wywołane przez kryzys zaufania w światowym systemie finansowym. Taki scenariusz nie powinien być zaskoczeniem w świetle założenia o tym, że giełda dyskontuje zmiany w fundamentach.
Gdyby iść tym tropem, to także teraz należałoby oczekiwać, że obecne najwyższe od prawie dwóch lat zyski banków są nie do utrzymania, a rynek dyskontuje przerwanie tej korzystnej tendencji w kolejnych kwartałach. Nietrudno znaleźć potencjalny impuls do takiego przerwania – mogłoby nim być spowolnienie gospodarcze „zaimportowane" z Europy Zachodniej.
Wskaźniki nisko, ale nie skrajnie nisko
Trudno orzec, czy rynek zdyskontował już całe zagrożenia, bo czynniki ryzyka mają zwykle to do siebie, że narastają stopniowo, ale istnieje prosty sposób, by stwierdzić, na jakim etapie jest ów proces dyskontowania. Doskonale obrazują to wskaźniki wyceny. Wskaźnik cena/zysk dla WIG-Banki na skutek opisanej wcześniej rozbieżności spadł do ok. 11,0. Oznacza to obniżenie o połowę oczekiwań rynku względem przyszłych wyników finansowych banków w porównaniu z końcem 2009 r., kiedy C/Z przekraczał 22,0 (wówczas rynek oczekiwał szybkiego powrotu banków do formy po okresie wyjątkowo niskich zarobków).