Przemysław Kwiecień z Domu Maklerskiego X-Trade Brokers, moderując dyskusję na temat perspektyw gospodarki i notowań surowców, walut czy akcji, zaprezentował prognozy banków z USA, Japonii i Europy – często skrajnie odmienne. – A jeśli nawet wszyscy czy prawie wszyscy przewidują ten sam kierunek zmian, to bardzo duże są różnice w szacowaniu ich skali. Widać, jak duża jest niepewność na rynkach – mówił Kwiecień. Polscy analitycy również są podzieleni. Wszyscy zgadzają się co do tego, że sytuacja w eurolandzie, a co za tym idzie, w gospodarce światowej, jest bardzo poważna. Różnice dotyczą przewidywanych sposobów i skutków działań, które mają służyć rozwiązaniu problemów. Proszony o bardzo konkretne prognozy, w roli optymisty wystąpił Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao. Uważa on, że grudzień powinien być niezły dla polskich – i nie tylko polskich – inwestorów ze względu na rajd świętego Mikołaja i window dressing (strojenie witryn, czyli podciąganie kursów przez instytucjonalnych graczy w celu powiększenia stopy zwrotu z portfela). Jego zdaniem podczas rajdu św. Mikołaja, który będziemy mogli obserwować w grudniu i zapewne jeszcze na początku stycznia, WIG20 przekroczy poziom sierpniowego szczytu, czyli 2450 punktów. – Potem zacznie się dokręcanie śruby krajom ze strefy euro mającym problemy z finansami publicznymi. Powróci strach. Dopiero kiedy WIG20 spadnie do 2200, a być może nawet 2100 punktów, zapadną jakieś decyzje polityczne, które wyniosą nas na poziom 2700–2900 punktów, będzie to się dziać mniej więcej w czasie Euro 2012 – mówi. W ocenie Białka taką decyzją, która odmieni nastroje na rynkach, mogłaby być np. deklaracja?o wejściu do akcji Europejskiego Banku Centralnego z europejską odmianą ilościowego luzowania polityki pieniężnej (drukowania pieniędzy i przeznaczania ich na zakup obligacji skarbowych).
– Tu jednak kończy się mój optymizm. Zakładam, że latem znowu przyjdzie osłabienie. Korekta do jesieni spowoduje powrót indeksu do 2450 punktów, po czym sytuacja raczej się ustabilizuje – dodaje. Zdaniem eksperta na koniec 2012 r. WIG20 może osiągnąć ok. 2700–2800 punktów.
Grzegorz Zalewski z Domu Maklerskiego BOŚ korzysta z analizy technicznej i dlatego wzbrania się przed formułowaniem konkretnych prognoz, dopóki nie dojdzie do wybicia. W tym kontekście zarówno on, jak i Wojciech Białek mówią o formacji odwróconej głowy z ramionami. – Dopóki jednak tego wybicia nie zobaczę, nie będę podawał żadnych docelowych poziomów. Generalnie rzecz ujmując, ze względu na pewne zachowania analityków w ostatnim czasie oraz neutralne reakcje rynku na złe wiadomości skłaniam się jednak ku optymizmowi. Do końca roku będziemy się miotać tak jak w ostatnim czasie. Na koniec 2012 r. będziemy jednak dużo wyżej – mówi.
Pesymistą – i to, jak mówi, skrajnym – w odniesieniu do perspektyw GPW jest Radosław Tadajewski, prezes Grupy Trinity. – Słabość otwartych funduszy emerytalnych oraz inne czynniki sprawią, że na koniec?roku WIG20 będzie poniżej 2200 punktów. Nawet ciągnięcie kursów przez fundusze inwestycyjne może nie pomóc – mówi.
Jego zdaniem w 2012 r. Polska dalej będzie zieloną wyspą, zwłaszcza na tle przeżywającej bardzo poważne problemy Europy, ale nie spodziewa się on ani szybkiego wzrostu gospodarczego, ani dobrej koniunktury na giełdzie. Wpływ na to będą miały m.in. mniejsze kwoty przekazywane do OFE oraz umorzenia w TFI potęgowane przez doniesienia mediów o bankructwie Grecji i problemach innych krajów strefy euro. – A problemy te mogą być gigantyczne. Nie można wykluczyć nawet dramatycznych wydarzeń. Nastroje będą bardzo złe. Obstawiam więc słabość rynku – mówi.