Szeroki rynek akcji ciągle zadziwia swoją siłą. O ile WIG20 poddał się wyczekiwanej od dawna korekcie i z trudem się z niej podnosi, to będący od początku roku gwiazdą warszawskiej giełdy sWIG80 ani myśli osiąść na laurach. W jego przypadku korekta trwała... dwa dni i przyniosła symboliczną zniżkę o 1,4 proc. Była to po prostu chwila na złapanie oddechu przed kolejnym skokiem w górę, który odbył się w mijającym tygodniu, i w trakcie którego udało się w końcu bez trudności przełamać barierę 10 tys. pkt.
Taki scenariusz jest zgodny z tym, co pisałem przed tygodniem, czyli wtedy, kiedy sWIG80 poddał się wspomnianej korekcie. Zwróciłem wtedy uwagę, że w przeszłości kursy małych firm rosły często jak po sznurku. Przykładowo w trakcie wielkiej fali hossy w okresie od marca do sierpnia 2009 roku największa korekta, jakiej poddał się sWIG80, wyniosła zaledwie 4,4 proc.
Szeroki rynek rośnie w siłę
To, że sWIG80 nie ogląda się na pozostający w tyle WIG20, także nie jest niespodzianką. Wzrost siły relatywnej kursów małych firm względem dużych jest charakterystycznym dla hossy zjawiskiem, które było także widoczne w 2009 r. Wówczas wskaźnik siły relatywnej rósł systematycznie przez prawie dziewięć miesięcy, osiągając poziomy najwyższe od ponad dwóch lat. Podczas gdy WIG20 urósł w tym czasie o 20 proc., to sWIG80 zyskał aż 66 proc.
W świetle historii ostatnie sygnały na GPW są więc jak najbardziej pozytywne (o czym pisałem przed tygodniem). Pozostaje jednak pewne uczucie zaskoczenia tym, że tak radykalna transformacja nastrojów na warszawskim parkiecie odbyła się po stosunkowo krótkotrwałej i łagodnej bessie. W przypadku sWIG80 dno bessy zostało ustanowione po niespełna ośmiu miesiącach od jej rozpoczęcia. Spadek wyniósł „jedynie" 36 proc. Dla?porównania, poprzednie trzy bessy (lata 1998, 2000–2002, 2008) trwały od 13 do 25 miesięcy i przynosiły zniżkę aż o 60–70 proc.
Pesymiści mogą oczywiście argumentować, że nawet mimo ostatniego silnego odbicia niedźwiedzie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa i bessa niekoniecznie się skończyła. Rzecz jasna takiego scenariusza nie da się wykluczyć, bo na giełdzie wszystko jest możliwe, ale w inwestowaniu trzeba się opierać na pewnych założeniach, a obecnie założenie jest takie, że zostały wygenerowane sygnały kupna, które w przeszłości zawsze świadczyły o końcu bessy na szerokim rynku. Założenia takiego będę się trzymał w analizach do momentu, aż pojawią się równie ciężkie gatunkowo sygnały sprzedaży.