Wybicie w górę z trendu bocznego
Chociaż WIG od grudniowego dołka do ostatniego szczytu z 17 lutego urósł o prawie 15 proc., to nie wystarczyło to do tego, by indeks wydostał się z obszaru trendu bocznego, w jakim tkwi od czasu sierpniowej paniki. Górną granicą owej tendencji jest poziom 42 222 pkt, na jaki WIG zdołał wspiąć się w końcu sierpnia, odreagowując ową panikę. Innymi słowy, nawet w najlepszym momencie ostatniej fali zwyżkowej indeks nie osiągnął nic ponad to, co udało mu się osiągnąć już pół roku temu.
Skoro średnioterminowy trend boczny nadal obowiązuje, to płynie z tego wniosek, że wciąż możliwy jest powrót do jego dolnej granicy. Rzut oka na wykres pozwala umiejscowić tę granicę na wysokości dołków z września i grudnia 2011 r. (36 550 – 36 721 pkt). Pesymiści oczami wyobraźni już widzą zapewne powtórkę scenariusza z listopada ubiegłego roku, kiedy WIG całkowicie zniwelował październikowe zyski. Można by dyskutować, czy ostatnia zwyżka faktycznie jest odpowiednikiem tej z października, która skazana była na załamanie (tym razem w poprawie nastrojów brało udział znacznie więcej akcji), ale nie w tym rzecz. Nie ma wciąż sygnału wybicia w górę z trendu bocznego.
Z drugiej strony, gdyby owo wybicie wreszcie nastąpiło, przed posiadaczami akcji otworzyłyby się nowe perspektywy. Można pewnie założyć, że potencjalny zasięg zwyżki związanej z takim scenariuszem to ponad 5,5 tys. pkt, bo taka jest szerokość trendu bocznego. WIG znalazłby się w pobliżu 48 tys. pkt, rosnąc o kolejne kilkanaście procent.
Pokonanie ruchomej linii oporu
Znaczenie poziomu 42 222 pkt jako górnej granicy trendu bocznego i kluczowej dla dalszych losów rynku bariery potwierdzić można w obiektywny sposób. Właśnie tam przebiega obliczana przez nas tzw. ruchoma linia oporu. Jest to proste, ale sprawdzone w trakcie bessy z 2008 r. narzędzie obrazujące kierunek dominującego trendu. Linię umieszczam zawsze na maksymalnej wysokości, na jaką dotarł WIG w trakcie korekty wzrostowej, przy czym przesunięcie linii na tę wysokość następuje, kiedy wiadomo już, że korekta odeszła do przeszłości (a więc wtedy, kiedy WIG ustanawia nowy dołek bessy). Aby pominąć mało znaczące ruchy, stosuję tzw. filtr – pod uwagę biorę jedynie co najmniej 3-proc. korekty.
Dlaczego ruchoma linia oporu jest obecnie na wysokości 42 222 pkt? Bo jest to szczyt ostatniej silnej korekty, która miała miejsce przed ustanowieniem dołka (od 10 do 31 sierpnia WIG urósł o 13 proc., czyli sporo powyżej wymaganego pułapu 3 proc.). Na wysokość tę przesunąłem linię 22 września, czyli w momencie, kiedy owa korekta odeszła do przeszłości wraz z ustanowieniem nowego dołka bessy. Od tego czasu nie zostały spełnione warunki, by przesunąć linię na inny poziom, tak więc jest to ciągle obowiązująca bariera. Dopóki WIG znajduje się poniżej niej, z tego punktu widzenia nie ma powodu, by kupować akcje. Gdyby jednak indeks zdołał ją przebić, byłby to pierwszy od dawna tak pozytywny sygnał. Miejsce linii oporu zajęłaby wybiegająca z dołka bessy budowana w podobny sposób linia wsparcia.