Przed ryzykiem związanym z inwestowaniem w tanie walory stara się też chronić sama giełda. W 2008 r. GPW wprowadziła tzw. listę alertów. Trafiają na nią firmy będące w upadłości oraz te, których kapitalizacja nie przekracza 5 mln euro, a ich akcje są mało płynne i charakteryzują się dużą zmiennością. Aktualnie na czarnej liście znajduje się sześciu emitentów.
Technika też pomaga
Fani analizy technicznej mogą bagatelizować fundamentalne kwestie i opierać się wyłącznie na układzie kresek. Nie ma się co dziwić. Groszowa wycena kusi inwestorów, ponieważ na minimalnych wahaniach można dużo zarobić. Trzeba jednak pamiętać, że gdy kurs odchyli się w niepożądanym kierunku, straty będą równie duże jak spodziewany zysk.
Eksperci podpowiadają więc, by z decyzją kupna poczekać aż spadkowa tendencja się ustabilizuje. Pierwszym symptomem poprawy sytuacji powinien być wyraźny wzrost obrotów przy historycznie niskich poziomach kursu. Potencjalnym sygnałem do zajęcia pozycji będzie natomiast ruch w górę i przełamanie linii trendu spadkowego.
[email protected]
Piotr Neidek, analityk Domu Inwestycyjnego?BRE?Banku
Tak jak podczas szczytu hossy należało się zastanawiać nad przewartościowaniem spółek, tak obecnie należy doszukiwać się skrajnych negatywnych wycen. Wprawdzie groszowa cena akcji może świadczyć o dramatycznej sytuacji finansów spółki, to jednak należy wziąć pod uwagę liczbę wyemitowanych papierów oraz to, czy w historii przeprowadzany był podział akcji. Dlatego też pojęcie groszowa jest pojęciem względnym. A ostatnio obserwowany przyrost tzw. „tanich" akcji nie powinien obecnie martwić. Jest to już fakt, zatem należy uznać to za byczą kartę przetargową w debacie nad przyszłością GPW. Patrząc na minione miesiące, zauważalna jest przecena większości spółek, jednakże biorąc pod uwagę kondycję WIG-ów, to należy zauważyć, że sekwencje spadkowe już się zakończyły, więc słowo „bessa" straciło zdecydowanie na znaczeniu. Najważniejszym parametrem mogącym wspomóc inwestycje w groszowe tuzy (czy też grę giełdową, jak kto woli) jest obserwacja wolumenu, którego wzmożenie na historycznie niskich poziomach często jest sygnałem, że duży gracz wyznacza punkt zwrotny. Jeśli chodzi strategię inwestycyjną, to jedynie wiara w swoje własne szczęście, czy też nadzieja na to, że strona podażowa chwilowo się dezaktywowała ma logiczne wytłumaczenie. Bez twardych sygnałów zmiany trendu trudno posługiwać się analizą techniczną jako dyscypliną pomocną w skutecznym inwestowaniu. Okazje inwestycyjne? Okazje z reguły są kreowane przez sprzedawcę, zatem lepiej nie ulegać pochopnym decyzjom.
Piotr Kaźmierkiewicz, analityk Centralnego Domu Maklerskiego Pekao
Odsetek „spółek groszowych" na GPW wzrósł ostatnio do około 19 proc. Ich liczba (82 podmioty) jest imponująca, ale nie odbierałbym tego jako wskaźnik kondycji naszego parkietu. 18 lutego 2009 r., gdy WIG notował dno bessy, co siódma spółka mogła „pochwalić się" kursem poniżej 1 zł, co jak się później okazało, nie przeszkodziło rynkowi w rozpoczęciu dynamicznego ruchu wzrostowego trwającego do kwietnia 2011 r. Nic w tym dziwnego, jeśli zauważymy, że spółki groszowe stanowią niewielką część kapitalizacji GPW (ok. 1 proc.). Co więcej, 21 spółek notowanych poniżej 25 gr odpowiada za jedynie 0,2 proc. kapitalizacji giełdy, co uzmysławia ich marginalną rolę w ocenie kondycji rynku. Inwestorzy, którzy decydują się na zakup akcji groszowych powinni szczególną uwagę zwracać na przyczynę niskich notowań i starać się oszacować prawdopodobieństwo ewentualnego bankructwa firmy. Zalecałbym unikanie spółek o wysokim zadłużeniu nie posiadających wartości wewnętrznej oraz tych, których działalność, mówiąc kolokwialnie, koncentruje się na emitowaniu akcji lub kreśleniu planów dotyczących potencjalnego obszaru przyszłej działalności. W przypadku spółek bardzo tanich (poniżej 25 gr) odradzałbym grę pod wahania kursu (spread), gdyż potencjalny zysk (kilkanaście procent) jest niewspółmierny do ryzyka (100 proc. przy bankructwie). I najważniejsze – nie starajmy się „łapać dołków". Warto poczekać na stabilizację kursu i sygnały techniczne tj. przełamanie linii trendu spadkowego potwierdzone zwiększonym obrotem.