Analiza techniczna – szeroki rynek nadal w uśpieniu, obroty ledwie drgnęły
Na wykresie WIG ostatnie dni przyniosły zachęcające wydarzenia. Po pierwsze, udało się uniknąć przerodzenia się korekty spadkowej rozpoczętej w połowie sierpnia w większy ruch w dół. Po drugie, WIG odrobił całe straty i zaatakował w piątek sierpniową górkę. Po trzecie wreszcie, owa górka jest równoznaczna z górną granicą trwającego ponad rok trendu bocznego. Ponieważ zaś trend ten można traktować jako formację kluczową dla długofalowych perspektyw indeksu, to wybicie w górę byłoby mocnym sygnałem kupna. Krótkoterminowa fala zwyżkowa trwająca od początku czerwca nabrałaby cech ruchu o dłuższym horyzoncie czasowym. Być może z ogłaszaniem początku hossy warto poczekać, aż WIG nieco oddali się w górę (np. o 1 proc.) od poziomu oporu, tak by zmniejszyć ryzyko fałszywego wybicia, po którym indeks cofnąłby się w głąb trendu bocznego (tak właśnie było w połowie sierpnia). Niemniej w przypadku WIG zaczyna już pachnieć hossą, na którą inwestorzy czekają już od ponad roku.
Jest jednak jedno „ale". Ten optymistyczny scenariusz ciągle nie znajduje potwierdzenia w kwestiach, w których to potwierdzenie jest konieczne z punktu widzenia analizy technicznej. Po pierwsze, jak tu mówić o powszechnej mobilizacji kupujących, skoro wiele do życzenia pozostawiają obroty akcjami? Średni obrót z 20 kolejnych sesji dopiero zaczął się nieśmiało odbijać od wielomiesięcznego dołka zanotowanego w końcu sierpnia (wówczas średnia zmalała poniżej 600 mln zł). Wybiciu w górę zgodnie z teorią powinno towarzyszyć wyraźne ożywienie na rynku, a o tym trudno na razie mówić.
Po drugie, warszawski parkiet przeżywa ciągle swoiste rozdwojenie jaźni. Podczas gdy zdominowany przez duże spółki WIG puka do bram hossy, to szeroki rynek nie ma siły, by się podnieść z upadku. Gromadzący prawie 200 małych firm indeks WIG-Plus od końca lipca leży w uśpieniu na dnie bessy. Jeszcze lepszy wskaźnik sytuacji na szerokim rynku – obliczany przez nas Nieważony Indeks Giełdowy (każda spółka ma w nim taki sam udział) – w końcu sierpnia nawet naruszył lipcowe dno bessy i dopiero nieśmiało próbuje się odbić od nowego minimum. Co prawda dynamika ostatnich spadków była już nieporównywalnie mniejsza niż w przypadku poprzednich ataków podaży (np. w lipcu), ale to nie zmienia faktu, że sytuacja na szerokim rynku dramatycznie kontrastuje z ostatnimi dokonaniami WIG, o indeksach giełd rozwiniętych z amerykańskim S&P 500 na czele już nawet nie wspominając. Swoją drogą to pokazuje, jak istotna jest dywersyfikacja portfela, tak by było w nim miejsce dla spółek o różnej wielkości oraz instrumentów pozwalających wykorzystać koniunkturę na giełdach zachodnich.
Analiza techniczna ma jednak to do siebie, że ocena sytuacji zmienia się dynamicznie. Gdyby indeksom szerokiego rynku udało się pokonać istotne poziomy oporu, należałoby uznać, że pozytywny zwrot stający się faktem na wykresie WIG zaczyna zyskiwać szersze potwierdzenie. W przypadku WIG-Plus pozytywnym sygnałem byłoby wybicie w górę ze skrajnie wąskiego kanału horyzontalnego. Dla NIG kluczowym oporem jest górka z 6 sierpnia.
Fundamenty – pozytywny efekt uboczny spowolnienia w gospodarce, czyli niższe stopy
Chociaż – jak wskazałem powyżej – hossa na szerokim rynku GPW jest na razie dość abstrakcyjną wizją, to można się zgodzić, że długofalowy cykl spadkowy jest już zapewne stosun- kowo blisko końca. Do wniosku takiego można dojść na podstawie widocznej od lat dość przewrotnej reguły, zgodnie z którą długofalowy trend staje się wzrostowy dopiero po tym, jak namacalnym faktem stają się czynniki, których dyskontowanie wywołało wcześniejszą bessę. Innymi słowy, kiedy już wszyscy doskonale wiedzą o tym, że w gospodarce jest coraz gorzej, paradoksalnie właśnie wtedy otwiera się pole do pozytywnych niespodzianek.